Siostrzany pojedynek w Pucharze Polski. Staniucha-Szczurek: Serce mi się krajało

W VI rundzie Pucharu Polski zmierzyły się ze sobą drużyny AZS-u KSZO Ostrowiec i dąbrowskiego MKS-u. Dwumecz tych zespołów był okazją do... rodzinnego spotkania na parkiecie dwóch sióstr.

Najpierw swoją siatkarską karierę rozpoczęła Joanna Staniucha-Szczurek, która pierwsze kroki stawiała w Goleniowie. W ślad za starszą siostrą poszła Natalia Piekarczyk. Starsza siostra występuje na pozycji przyjmującej i ma za sobą wiele sukcesów klubowych, złoty medal Uniwersjady, jest także wielokrotną reprezentantką Polski. Młodsza obecnie prowadzi grę liderek I ligi kobiet, które aspirują do gry w Orlen Lidze.

Siatkarska rodzina spotkała się przy okazji VI rundy Pucharu Polski, w którym wicemistrzynie Polski zmierzyły się z AZS-em WSBiP KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Przed pierwszym pojedynkiem w Ostrowcu Staniucha-Szczurek nie ukrywała dodatkowych emocji. - Dla mnie na pewno będzie to wyjątkowy mecz, bo po raz pierwszy w swoim życiu będę miała okazję zagrać przeciwko mojej siostrze - mówiła.

Natalia Piekarczyk (z lewej) i jej starsza siostra - Joanna Staniucha-Szczurek ze swoim synkiem Jakubem długo rozmawiały po zakończeniu meczu w Dąbrowie / foto: Maciej Wasik, sportowezaglebie.pl
Natalia Piekarczyk (z lewej) i jej starsza siostra - Joanna Staniucha-Szczurek ze swoim synkiem Jakubem długo rozmawiały po zakończeniu meczu w Dąbrowie / foto: Maciej Wasik, sportowezaglebie.pl

Rewanżowy pojedynek nie trwał długo, MKS zanotował pewne zwycięstwo i mógł cieszyć się z awansu do ćwierćfinału krajowego pucharu. Po spotkaniu na parkiecie końca nie miała rodzinna rozmowa.

- Serce mi się krajało. Chciałabym zagrać z siostrą po tej samej stronie siatki. Może kiedyś się uda, zobaczymy. Siostra dopiero zaczyna karierę, ja już zbliżam się ku końcowi, dlatego fajnie byłoby wspólnie zagrać - nie ukrywa Staniucha-Szczurek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Liderki I ligi wypadły blado na tle dąbrowianek. - Dla Akademiczek nie był to łatwy mecz, grały w innej hali, innymi piłkami, a chyba jednak gorzej jest przestawić się z Moltenów na Mikasy, co widać było na przyjęciu zagrywki. Widoczna była bardzo duża różnica, dla nas najważniejsza jest wygrana 3:0. Teraz przed nami starcie z bardziej wymagającym rywalem i skupiamy się na tych dwóch najbliższych meczach z Impelem - podkreśliła przyjmująca MKS-u.

Mimo że w obecnym sezonie wicemistrzynie Polski borykały się z wieloma problemami, to wydaje się, że powoli wychodzą na prostą, a ich dobra dyspozycja zaczyna się stabilizować. Czy uda im się zatem pokonać Impel Wrocław i awansować do turnieju finałowego, gdzie zawalczą o trzeci Puchar Polski z rzędu? - W tamtym roku usłyszałyśmy, że nikt w ostatnich latach nie zdobył dwa razy z rzędu Pucharu. Nikt nie sięgał po to trofeum trzy razy z rzędu. Zobaczymy, może się uda, najpierw musimy pokonać Impel - ostudziła nieco zapędy kibiców.

Źródło artykułu: