Ekipa spod Jasnej Góry kilkukrotnie sprawiała Asseco Resovii Rzeszów problemy, ale w ostatecznym rozrachunku pozostała jednak bez punktów. - Niestety walczyliśmy w tym spotkaniu tylko momentami. Resovia to bardzo dobry zespół. To co byśmy tutaj ugrali, byłoby nasze. Nikt nie wymagał od nas zwycięstwa, ale fajnie byłoby pokazać coś więcej, bo nie pokazaliśmy dobrej siatkówki - twierdzi Kacper Piechocki i dodaje. - W każdym elemencie Resovia była od nas lepsza. Byliśmy po prostu gorszym zespołem i tyle - przyznaje.
Usprawiedliwieniem dla częstochowian mogą być jednak problemy kadrowe (o czym więcej pisaliśmy TUTAJ). Jedyną dobrą informacją jest powrót do gry Michała Kozłowskiego. - Rzeczywiście mamy swoje problemy. Niestety taki jest sport, musimy sobie radzić z tym co mamy. Drużyny nie mamy złej, ale musimy pokazywać na boisku, że potrafimy grać - mówi 19-latek.
Podopieczni Marka Kardosa po porażce z rzeszowianami są na 11. pozycji w tabeli PlusLigi i tracą do będącego na 8. lokacie Lotosu Trefl Gdańsk 5 punktów. Oprócz tego AZS ma do rozegrania jedno spotkanie więcej od gdańszczan. Na niekorzyść dla graczy z Częstochowy działa fakt, że mają jeszcze do rozegrania mecze m.in. z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, PGE Skrą Bełchatów i Jastrzębskim Węglem. Piechocki nie traci jednak nadziei i zapowiada walkę o miejsce w play-offach. - Będziemy walczyć do samego końca, dopóki będą choćby matematyczne szanse. My, sztab szkoleniowy i prezesi wierzymy w to. Mam nadzieję, że wierzą też nasi kibice. My jako zawodnicy mamy wiarę, żeby znaleźć się w play-offach - oznajmia libero Akademików.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!