Pierwszą partia od samego początku należała do podopiecznych Krzysztofa Stelmacha. Bardzo dobra zagrywka Matti Oivanen i Rafała Buszka sprawiła ogromne problemy gospodarzom (2:8). Ci w żaden sposób nie potrafili przeciwstawić się systematycznie powiększającym przewagę siatkarzom z Olsztyna (8:16). Goście nie tylko straszyli zagrywką, ale również nadrabiali wiele w obronie. Po drugiej przerwie technicznej ich przewaga nad ekipą z Kielc urosła aż do dziesięciu punktów (8:18). W końcówce pierwszej odsłony trener Dariusz Daszkiewicz widząc nieporadność swojego zespołu we wszystkich elementach gry posłał na plac kilku rezerwowych. Pojawienie się m.in. Mateusza Bieńka pozwoliło Effectorowi odrobinę zniwelować straty. Nie wystarczyło to jednak do wygranie seta, który w pełni zasłużenie padł łupem Indykpolu.
Po krótkiej przerwie gospodarze nie wyciągnęli wniosków z początkowych piłek wcześniejszej partii i również w drugim secie musieli gonić wynik (4:8). Ta sztuka udawała im się jednak znacznie lepiej, ponieważ dzięki dobrej zagrywce Cristiana Poglajena kielczanie zdołali dojść swojego przeciwnika na jeden punkt (12:13). W kolejnych minutach dość licznie zgromadzona publiczność w Hali Legionów obserwowała emocjonującą wymianę (18:18). Do systematycznie punktującego Poglajena swoje "dorzucił" również Bruno Romanutti, który pojawił się na boisku w miejsce Sławomira Jungiewicza. W szeregach olsztynian widoczna była pewna nerwowość, co automatycznie sprawiło, że zaczęli oni popełniać wiele błędów. Te wykorzystywali miejscowi, którzy po skutecznym bloku wygrali 25:21.
Trzeci set był pełen długich wymian i ofiarnych obron. Obie drużyny zażarcie walczyły o każdy punkt, prezentując zbliżony poziom chociażby w zagrywce. Asy Poglajena czy Oivanena nakręcały siatkarzy jeszcze bardziej. I choć początkowo lepsze wrażenie sprawiali zawodnicy trenera Daszkiewicza, którzy prowadzili już nawet 11:6, to jednak z upływem czasu w ich grze znów zaczęło się dziać nie najlepiej (13:15). Nieźle w tym fragmencie spotkania wyglądał Grzegorz Szymański, który popisał się kilkoma precyzyjnymi atakami tuż przy linii bocznej. Końcówka choć zapowiadała się na wyrównaną i nerwową (19:19) okazała się szczęśliwa dla Indykpolu. W dużej mierze to zasługa Macieja Dobrowolskiego, który z minuty na minutę prezentował się coraz lepiej.
W czwartym secie ponownie w szeregach kielczan dał o sobie znać brak stabilizacji. Po obiecującym początku, kiedy to skutecznie atakowali Jungiewicz, Poglajen i Romanutti oraz prowadzeniu 8:7 znów do głosu zaczęli dochodzić konsekwentni i skupieni w swoich poczynaniach olsztynianie (14:16). Grający z większą swobodą i co najważniejsze skutecznością goście pewnie kroczyli po komplet punktów (18:23). Zagrywka, rozegranie. To wszystko funkcjonowało w szeregach AZS-u jak należy. W samej końcówce jednak dużą ambicją wykazali się siatkarze Effectora, który zdołali doprowadzić do stanu 23:24. Ostatecznie jednak przegrali mecz po kolejnym udanym ataku Szymańskiego.
Effector Kielce - Indykpol AZS Olsztyn 1:3 (16:25, 25:21, 21:25, 23:25)
Effector: Jungiewicz, Lipiński, Poglajen, Polański, Buchowski, Dryja, Sufa (libero) oraz Staszewski, Bieniek, Wolański, Romanutti.
Indykpol AZS: Dobrowolski, Buszek, Szymański, Oivanen, Hain, Łuka, Żurek (libero) oraz Bengolea, Łukasik, Pająk, Krzysiek.
MVP: Maciej Dobrowolski.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!