ZAKSIE należy się mistrzostwo - rozmowa z Marcinem Mierzejewskim, libero Kęczanina Kęty

O dwóch pierwszych meczach fazy play-off z Czarnymi Radom, drużynie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle oraz różnicach pomiędzy pierwszą ligą a ekstraklasą mówi libero Kęczanina Kęty, Marcin Mierzejewski.

Piotr Dobrowolski: W sobotnim meczu byliście bardzo blisko zwycięstwa, zwłaszcza w pierwszym i trzecim secie...

Marcin Mierzejewski: Tak, było naprawdę bardzo blisko. Decydowały jakieś niuanse, niestety nie udało nam się wygrać sobotniego spotkania. Walczyliśmy na tyle, na ile mogliśmy. Tak samo było w niedzielę, tylko że wynik był w drugą stronę.

Co zadecydowało o waszej wygranej w niedzielnym spotkaniu?

- Może zacznijmy od soboty. Przegraliśmy dlatego, że nie mieliśmy bloku. Ciężko nam było grać bez tego elementu. W niedzielę funkcjonował on już dużo lepiej. Kilka ważnych punktów, które zdobyliśmy blokiem, dało właśnie przewagę dwóch, trzech "oczek", czyli dokładnie tyle, ile potrzebne było do zwycięstwa. Jeżeli tak dobrze spiszemy się w tym elemencie w następnych meczach, to wierzę w to, że taki sam wynik powtórzymy w Kętach.

Spodziewaliście się tak łatwego zwycięstwa?

- Przyjechaliśmy do Radomia przede wszystkim po to, aby walczyć. Ciężko powiedzieć, czy spodziewaliśmy się zwycięstwa. Obiecaliśmy sobie, że wyjdziemy na parkiet i damy z siebie wszystko. Zaprocentowało to wygranym meczem, i o to tutaj chodzi, o to chodzi w siatkówce, aby dawać z siebie wszystko i dopóki nie wpadnie piłka w boisko, wszystko jest możliwe.

Śledzi pan to, co dzieje się w pana byłym klubie, ZAKSIE?

- Zaskoczę pana, ale nie śledzę tego, co dzieje się w tym klubie. Nie wiem nawet, jaki był wynik pierwszego meczu finałowego... [wywiad przeprowadzony w niedzielny wieczór - przyp.red.]

Drużyna z Kędzierzyna wygrała 3:0...

- Tego się spodziewałem. ZAKSA jest bardzo dobrą, mocną drużyną, z doświadczonym zawodnikiem na każdej pozycji. Wydaje mi się, że zdobędą mistrzostwo Polski. Myślę, że to im się należy, bo oglądając mecze na najwyższym poziomie wydaje się, że są najbardziej poukładanym zespołem.

Grał pan w PlusLidze, teraz występuje na pierwszoligowym froncie. Jakie dostrzega pan różnice pomiędzy tymi klasami rozgrywkowymi?

- Różnice są spore, zarówno sportowe, jak i organizacyjne. Na zapleczu ekstraklasy kluby starają się przetrwać, funkcjonują "od pierwszego do pierwszego", natomiast poziom wyżej jest inaczej, wiadomo, że te budżety są dużo większe. To się wiąże z samym graniem. Poziom sportowy i poziom organizacyjny jest dużo wyższy, i to jest widoczne.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Zastanawiał się pan nad tym, gdzie zagra w przyszłym sezonie?

- Na razie o tym nie myślę. Dopóki nie skończy się ten sezon, nie zakończę grania w Kętach, to o niczym innym nie będę myślał. Przeszedłem do tego klubu po to, aby grać w siatkówkę, a nie załatwiać swoje sprawy w trakcie trwania sezonu. Zajmę się tym po zakończeniu rozgrywek, natomiast nie ukrywam, że w Kętach jest fajna atmosfera, fajne granie. Zobaczymy, co życie pokaże.

Jak ocenia pan rywala w pierwszej rundzie play-off, beniaminka zaplecza ekstraklasy, Czarnych Radom?

- To beniaminek tylko z nazwy. Myślę, że Czarni zasłużenie wygrali rundę zasadniczą. Ich bardzo dużym plusem, przewagą nad innymi drużynami jest to, że mają pełną "dwunastkę", po dwóch wyrównanych zawodników na każdej pozycji. Kto by nie wszedł na boisko z tzw. ławki, to zawsze coś wniesie do gry. Jest to na pewno ich siłą. Będziemy się temu próbowali przeciwstawić w Kętach.

Co trzeba zrobić, aby w najbliższy weekend pokonać tego przeciwnika?

- Tak jak powiedziałem wcześniej, będziemy walczyć i damy z siebie wszystko.

Marcin Mierzejewski występował także w AZS-ie Olsztyn
Marcin Mierzejewski występował także w AZS-ie Olsztyn
Źródło artykułu: