Bogdan Serwiński (trener Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna): Teraz my mamy pod górkę, bo czekają nas dwa mecze na wyjeździe. Trzeba będzie się bardzo przyłożyć, aby przynajmniej wrócić na piąty mecz do Muszyny. Atom grał dziś bardzo dobrze blokiem, szczególnie w piątym secie, w którym tym elementem zdobył mnóstwo punktów. Po części przyczyną tego była nasza niefrasobliwa gra w ataku. Nie pozostaje nic innego, jak sprężyć się i podjąć walkę w Sopocie. Na początku czwartego seta dostałem żółtą kartkę, bo zdaniem sędziego wyzywałem go i mu groziłem - ja sobie tego nie przypominam. To zawsze jest bolesne, gdy arbiter popełnia błąd, a trener zostaje ukarany. Moim zdaniem straciliśmy dwa punkty przez sędziego, a jeszcze do tego zostałem ukarany żółtą kartką. Niestety w półfinale nie ma jeszcze challenge'u, więc sędziowie rządzą.
Aleksandra Jagieło (kapitan Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna):
Te dwa spotkania pokazały, że obie drużyny są bardzo równe. Wczorajszy mecz był nieco nerwowy - to pewnie wynikało z przerwy w ligowych rozgrywkach, która miała miejsce bezpośrednio przed półfinałami. Dziś wyglądało to dużo lepiej i szkoda, że nie udało się wygrać. Uważam, że decydująca była bardzo dobra gra blokiem naszych przeciwniczek. Półfinał trwa dalej i myślę, że w kolejnych potyczkach walka na parkiecie będzie zacięta.
Adam Grabowski (trener Atomu Trefla Sopot): Można powiedzieć, że plan minimum został spełniony. Nie ma co ukrywać, że jedno zwycięstwo na terenie rywala jest dobrym wynikiem i uważam, ze również sprawiedliwym. Bardzo się cieszymy i na pewno pojedziemy do domu w lepszych humorach.
Izabela Bełcik (kapitan Atomu Trefla Sopot): Oba mecze były bardzo zacięte i równie dobrze ich losy mogły potoczyć się w drugą stronę. Nie ulega wątpliwości, że trafiły na siebie dwa bardzo równe zespoły z dużą siłą ognia - szczególnie na prawym ataku, ale też na lewym skrzydle. Wygląda na to, że potyczki naszych drużyn gwarantują widowisko.