Marek Kardos dla SportoweFakty.pl: Przykro mi, że zawodnicy nie podejmują walki

Kolejna porażka Wkręt-metu AZS Częstochowa bardzo rozzłościło trenera Marka Kardosa. Słowak zarzucił swoim podopiecznym brak zaangażowania i woli walki, co stawia ich na straconej pozycji w PlusLidze.

W sobotę Akademicy przegrali już czternaste spotkanie w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Porażka z urzędującym mistrzem Polski, Asseco Resovią Rzeszów nikogo nie zaskoczyła, ale jej styl i podejście zawodników z Częstochowy do gry bardzo zirytowały trenera Marka Kardosa. Słowacki szkoleniowiec zarzucił swoim zawodnikom brak zaangażowania. Jego zdaniem Akademicy szybko złożyli broń i nawet nie podjęli walki z rywalem. - Sytuacja jest jeszcze na gorąco i trzeba ją rozwiązać. Do pewnych rzeczy nie mogę dopuścić. Ja rozumiem, że czasem brakuje im umiejętności, ale nie może być tak, że oni kompletnie oddają mecz bez walki. Tak być nie może, bo to młodzi zawodnicy. Oni muszą walczyć i dawać z siebie wszystko. Przykład zespołu z Olsztyna jest tutaj najlepszy. Może nie mają już najmłodszych zawodników, ale zawsze walczą. Bardzo mi przykro, że moi zawodnicy nie podejmują walki. Rozumiem, że mecze z najlepszymi są ciężkie, ale tak być nie może, że najbardziej doświadczony w zespole, Dawid Murek musi ich pobudzać do gry i stwarzać lepszą atmosferę - irytuje się Kardos.

Zdaniem trenera częstochowianie, gdy napotkają na silny opór rywala już na początku spotkania praktycznie od razu zwieszają głowy. - Od początku byli zaskoczeni dobrą grą przeciwnika i po prostu się poddali. Oddali mecz bez walki i taka jest smutna prawda. Tak, jak mówiłem wcześniej - takie mecze są trudne, ale oni muszą walczyć o każdy najmniejszy punkt. Dla nas to jest najważniejsze. Muszą zrozumieć, że tak naprawdę tym sposobem walczą o swoją przyszłość i miejsce w PlusLidze. To, że trenują ciężko po parę godzin z dobrym skutkiem, to fakt, ale nie sprzedają tego na meczu. Najważniejszy jest mecz, a nie tylko trening - zauważa Marek Kardos.

Częstochowianie tegoroczny sezon mogą już spisać na straty. Drużyna ma w dorobku zaledwie jedno zwycięstwo i pięć punktów. Kardos potwierdza, że PlusLiga w pewien sposób przerosła jego młodych graczy. - Oczywiście. My mamy teraz podobny sezon, jak ekipa z Olsztyna rok temu. Po kontuzjach podstawowych graczy postawili na młodzież i przecierpieli to. Trzeba się z tym niestety pogodzić i nauczyć ich pewnych rzeczy. Warto zauważyć, że niektórzy z moich graczy nie grali nawet na poziomie pierwszej ligi, a co dopiero w PlusLidze. Co ciekawe, gdy grają w Młodej Lidze, to biją wszystkich po 3:0. Czasem zdarzy się 3:1. Wynika z tego, że nie mają tam o co grać i muszą rywalizować z najlepszymi. Ze względu, że nikt nie spada z PlusLigi, to gra w niej jest dla nich pewnym komfortem. Liga jest oczywiście bardzo silna i wygląda na to, że to na razie mogą oglądać ją z tylnych miejsc. Gdy nie mieliśmy w zespole Dawida Murka, to mieliśmy praktycznie sześciu młodych graczy na boisku. Wymiana generacji powoduje zmianę wyników. Tak drastyczne zmiany wiążą się z tym, że drużyna dopiero się skleja i buduje. Taka jest prawda - opowiada trener Akademików.

Do końca rundy zasadniczej częstochowianom pozostały trzy spotkania z bardzo silnymi rywalami. Kardos nie przewiduje rewolucji w składzie, ale zapewnia, że będzie stawiał na zawodników ambitnych i walecznych. - Oni znakomicie prezentują się na treningach, ale jeżeli nie będą walczyć w meczach, to nie ma to sensu. Będą grali po prostu ci, którzy będą walczyć. Oni muszą walczyć za AZS Częstochowa i to logo klubowe, które mają w sercu. Muszą zdać sobie sprawę, że to dla nich walka o przyszłość, bo prawdopodobnie inny klub nie dałby im takiej szansy, jak my. Muszą pamiętać, że kibice płacą za bilety i przychodzą dla nich. Chcą ich oglądać. Dlatego też mają podpisane zawodowe kontrakty - kończy Marek Kardos.

Po spotkaniu z Asseco Resovią bardzo gorąco było w szatni częstochowskiego zespołu
Po spotkaniu z Asseco Resovią bardzo gorąco było w szatni częstochowskiego zespołu
Źródło artykułu: