Seria radomian boleśnie przerwana - relacja z meczu RCS Czarni Radom - AZS PWSZ Stal Nysa

Czarni byli bardzo blisko prowadzenia 2:0 w meczu ze Stalą Nysa, ale nie wykorzystali szansy i ostatecznie polegli 1:3. Radomianie przegrali we własnej hali pierwszy raz od ponad półtora roku.

Początek premierowej partii przebiegał po myśli przyjezdnych, którzy szybko objęli prowadzenie 3:1. Efektowny podwójny blok radomian dał jednak remis 3:3. W następnych fragmentach uzyskali oni nieznaczną przewagę, a później stopniowo ją powiększali. Prezentowali się lepiej od rywali w grze na siatce, dzięki czemu wygrywali już 16:12, na co zareagował grający pierwszy trener Stali, Jarosław Stancelewski, prosząc o czas. Rywalizację w tej partii zakończył Krzysztof Ferek, atakując na 25:21.

Otwarcie kolejnej odsłony przebiegało ze wskazaniem na Czarnych, którzy utrzymywali nieznaczną różnicę do stanu 7:6. Wtedy dwa punkty z rzędu padły łupem gości, a prowadzenie dał im Łukasz Karpiewski, znajdując dziurę w potrójnym bloku rywali. Nyszanie nie cieszyli się jednak zbyt długo z takiego stanu rzeczy - Jakub Wachnik i Bartłomiej Grzechnik powstrzymali przeciwnika, wobec czego RCS "odskoczył" na trzy "oczka" (15:12).

Wówczas doszło do kilku zmian w ekipie AZS-u: na placu gry pojawili się Mateusz Biernat i Maciej Kęsicki, zmieniając Bartłomieja Matejczyka i Karpiewskiego. Gdy Bartłomiej Neroj w pojedynkę powstrzymał Piotra Łukę, prowadzenie radomian ponownie wzrosło do trzech punktów (22:19). Stancelewski wziął przerwę.

Ten ruch wyraźnie pomógł jego podopiecznym, gdyż niemal odrobili straty. Przy stanie 22:21 stanęli przed olbrzymią szansą na remis, lecz doszło do błędu komunikacyjnego przy wyprowadzaniu kontry. Gospodarze mieli w górze dwie piłki setowe, jednak dwukrotnie "zimnej krwi" nie zachował Ferek - najpierw przekroczył linię trzeciego metra, zaś po czasie wziętym przez Wojciecha Stępnia został zablokowany. Stal nie wypuściła takiej szansy z rąk i po emocjonującej grze na przewagi triumfowała 29:27.

Przyjezdni, zmotywowani odwróceniem losów wcześniejszej części, z animuszem podeszli do następnej. Pojedynek "jeden na jeden" z Maciejem Kałaszem wygrał Stancelewski, co pozwoliło jego zespołowi prowadzić 9:8. Kilka chwil później Ferek wyrzucił piłkę w aut (11:13), więc trener Czarnych zdecydował się na zmianę i wprowadził w jego miejsce Roberta Prygla. Ale nawet doświadczony atakujący nie był w stanie tknąć w szeregi kolegów pobudzającego bodźca.

Radomianie coraz częściej mylili się w ataku, wstrzymywali rękę. Błyskawicznie znalazło to swoje odzwierciedlenie w rezultacie - od 12:15 Stal kontrolowała przebieg wydarzeń na parkiecie, dominując w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła. Stancelewski posłał jeszcze kilka mocnych zagrywek na drugą stronę siatki, co dobiło rywali.

Podopieczni Jarosława Stancelewskiego odnieśli zasłużone zwycięstwo
Podopieczni Jarosława Stancelewskiego odnieśli zasłużone zwycięstwo

Rozpędzeni nyszanie kontynuowali świetną passę, natomiast RCS nie potrafił odzyskać właściwego rytmu. Goście prowadzili 4:1, kilka chwil później 9:4, po klasycznej "czapie" na Pryglu. Nie pomógł czas wzięty przez trenera Stępnia. Przyjezdnym dopisywało szczęście, jak przy stanie 5:10, gdy po odbiciu od bloku piłka spadła idealnie w to miejsce, w którym stał Stancelewski. Kapitan AZS-u ze spokojem skończył akcję. Jego drużyna wygrywała wysoko, bo nawet 16:5. W końcówce jeszcze powiększyła przewagę, by ostatecznie triumfować 25:10.

MVP spotkania został Maciej Kęsicki, atakujący gości.
RCS Czarni Radom - AZS PWSZ Stal Nysa 1:3 (25:21, 27:29, 16:25, 10:25)
Czarni:

Neroj, Gutkowski, Kałasz, Ferek, Wachnik, Grzechnik, Pszenny (libero) oraz Gonciarz, Gałązka, Prygiel

Stal:
Jarząbski, Łuka, Karpiewski, Stancelewski, Pietkiewicz, Matejczyk, Andrzejewski (libero) oraz Kęsicki, Nożewski, Biernat.

Źródło artykułu: