Trener Jerzy Matlak po słabym początku sezonu przyznał, że jego zespołowi pomóc może gra w Lidze Mistrzyń. Jak się okazało, słowa te były prorocze. - Powiedziałem tak bo znam to z praktyki. Grałem w Lidze Mistrzyń z drużyną z Piły. Te mecze zawsze dawały zespołowi sporo swobody i wiary w siebie. Tam się gra z drużynami lepszymi niż w rozgrywkach ligowych i trzeba było grać lepiej, aby im dorównać. To potem procentuje potem w meczach ligowych. W naszym przypadku to też już widać. Może nie gramy dobrze, ale jest większa wiara w to co się robi. Chociażby dzięki takim meczom jak z Baku. Co prawda nie udało nam się wygrać, ale było sporo bardzo dobrej siatkówki. Drużyna walczyła, podbiła wiele piłek. To zawsze działa na psychikę, jeżeli udaje się grac jak równy z równym z tak silną ekipą. Dużo nam nie brakowało, abyśmy wtedy to spotkanie rozstrzygnęli na swoją korzyść - przyznaje trener Atomówek.
Teorię trenera w pełni potwierdza również kapitan zespołu Izabela Bełcik. - Liga Mistrzyń może dwojako działać na zespół. Albo pomoże drużynie uwierzyć w siebie, albo ją dodatkowo dobije. Grając z najlepszymi można wyjść na luzie i walczyć. Pokazałyśmy to w ostatnim spotkaniu, gdzie podjęłyśmy walkę i wcale nie byłyśmy na straconej pozycji. Śmiało w dwóch setach mogłyśmy nawet wygrać. To jest na pewno dla nas budujące, że potrafiłyśmy walczyć z tak mocną drużyną jak Rabita. Myślę, że takie mecze w pewnym stopniu działają pozytywnie na naszą psychikę - przyznaje rozgrywająca Atomu Trefla Sopot.
Przed mistrzyniami Polski w najbliższy czwartek, okazja do rewanżu na Rabicie Baku za porażkę na własnym parkiecie 0:3. Sopocianki, które na swoim koncie mają zaledwie trzy punkty, chcąc awansować do rozgrywek play-off, muszą pokonać Azerki. - Nie zastanawiamy się nad tym co będzie. Jedziemy na mecz i walczymy o zwycięstwo. W starciu z Rabitą Baku nie oddałyśmy meczu bez walki. Grałyśmy bardzo dobrze w obronie, dlatego uważam, że wynik tego spotkania nie odzwierciedla naszej postawy. Przed nami rewanż i uważam, że przy naszej dobrej grze jesteśmy w stanie powalczyć. Nie zastanawiamy się, czy po tym meczu będziemy miały nadal szanse na awans. Po prostu gramy i robimy swoje - przyznaje Izabela Bełcik.
Trener Jerzy Matlak obawia się jednak o wynik tej konfrontacji. - Po kontuzji Sylwii Wojcieskiej nie mamy kompletnego zespołu i to jest bardzo duży problem. Nie ma bowiem kim jej zastąpić. O ile w polskiej lidze składem jakim dysponujemy jesteśmy w stanie wygrywać, to już w rozgrywkach międzynarodowych brakuje nam siatkarki, która byłaby w stanie podołać wymaganiom Ligi Mistrzyń. Bardzo jest nam potrzebna pomoc. Ja cały zabiegam o wzmocnienia, ale bez rezultatu. Przyznam, że przydałaby się nam choćby taka Rachael Adams. W meczu z Pałacem Bydgoszcz nie byliśmy w stanie zaszkodzić. Po atakach tej zawodniczki nie było czego bronić - przyznaje opiekun Atomówek.