Michał Kaczmarczyk: Gratulacje za zwycięstwo, przyznasz jednak, że nie przyszło ono wam łatwo.
Lubow Sokołowa: To był nasz pierwszy mecz, w dodatku na wyjeździe, w Polsce, i wygrana w takim spotkaniu dla każdego byłaby trudnym zadaniem. W naszej grupie znajdują się bardzo silne zespoły z wieloma znakomitymi siatkarkami w składach i nasz dzisiejszy rywal bez wątpienia do takich się zalicza. Starałyśmy się zagrać jak najlepiej i dać z siebie wszystko. Nie jesteśmy jeszcze w naszej najlepszej formie fizycznej, mogę powiedzieć, że obecnie jest to około 50, 60 procent naszej optymalnej dyspozycji. Ale powoli, krok po kroku, dojdziemy do maksimum możliwości i wtedy mecz rewanżowy, grany w Turcji, będzie dla polskiej drużyny zdecydowanie trudniejszy.
Mało kto spodziewał się, że mistrz Turcji przegra tak wyraźnie pierwszego seta. Co było przyczyną waszej słabszej gry w tym fragmencie meczu?
- Pierwszy set... Na jego kształt złożył się na pewno fakt gry na wyjeździe oraz mała ilość treningów na miejscu, nie czułyśmy się tutaj pewnie. Nie do końca wiedziałyśmy też, jak zagra rywal. Okazało się, że już na samym początku postawił nam trudne warunki. Na szczęście w miarę upływu czasu udało nam się znacznie poprawić naszą grę.
To nie pierwszy raz w tym roku, kiedy występujecie w Polsce, wcześniej Eczacibasi rozegrało towarzyski turniej w Pile. Dobrze gra ci się w naszym kraju?
- Tak, widać, że wszyscy znają się tutaj na siatkówce i kochają ten sport. Publiczność, która pojawiła się na meczu w Dąbrowie, była wspaniała.
Miałaś okazję grać z polskimi zawodniczkami, jak choćby Małgorzata Glinka, Katarzyna Skowrońska czy Agata Mróz-Olszewska. Jak je wspominasz po latach?
- Wspominam je wszystkie bardzo dobrze, to były dobre koleżanki. Co prawda z Małgosią Glinką nie grałyśmy w Turcji w jednej drużynie, ale i tak utrzymywałyśmy naszą znajomość (obie siatkarki poznały się podczas okresu gry w hiszpańskim Gruppo Murcia - przyp.red).
Grałaś w wielu krajach na całym świecie, czy nigdy przeszła ci przez głową myśl o występach w Polsce?
- Nie, nigdy o tym specjalnie nie myślałam. Nigdy też nie otrzymałam oferty od polskiego klubu.
A gdyby taka się pojawiła? Zakładając, że zaoferowano by tobie jeszcze lepszy kontrakt niż obecnie...
- Mogę powiedzieć tylko tyle, że zamierzam zakończyć moją karierę w Eczacibasi (śmiech).
Wracając do Ligi Mistrzyń, jaki jest cel twojego zespołu w europejskich pucharach?
- Interesuje nas wyłącznie awans do Final Four i zwycięstwo w całych rozgrywkach. Znamy swoją siłę.
Jak ocenisz sytuację rosyjskiej reprezentacji siatkarek po igrzyskach olimpijskich? Przyznasz, że nie wygląda ona różowo.
- Naprawdę nie wiem, ciężko jest mi mówić teraz na temat naszej reprezentacji w tak trudnym okresie. Niestety, w tragiczny sposób odszedł od nas dotychczasowy trener (Siergiej Owczynnikow - przyp. red). Z gry w kadrze zrezygnowała część zawodniczek jak choćby Jekaterina Gamowa, co oznacza, że w ich miejsce wejdą młodsze, mniej doświadczone siatkarki. Zobaczymy, jak ta sytuacja się potoczy.
Występowałaś w barwach Eczacibasi jedenaście lat temu, obecnie masz okazję obserwować rozwój tamtejszej siatkówki. Przyznasz, że Turcja dokonała olbrzymiego postępu w szkoleniu siatkarek i doczekała się ligi na wysokim poziomie.
- Tak, to zdecydowanie prawda. Turcja ma wspaniałą historię kobiecej siatkówki. Dzięki dobrej organizacji w tym kraju w lidze tureckiej gra obecnie wiele obiecujących, młodych zawodniczek. Pojawia się także wielu zdolnych trenerów, co sprawia, że po latach rozwoju turecka siatkówka prezentuje naprawdę bardzo dobry poziom.