Podopieczni Marka Kardosa konsekwentnie kroczą do finału rozgrywek Challenge Cup. Po wyeliminowaniu w niezwykle dramatycznych okolicznościach hiszpańskiej Unicaji Almerii, a następnie "świeżo upieczonego" zdobywcę Pucharu Francji, ekipy Rennes Volley 35, Akademicy zameldowali się już w półfinale i nie zamierzają spuszczać z tonu. O przepustkę do gry w wielkim finale częstochowianie walczyć będą z belgijskim Prefaxisem Menen, który bynajmniej na papierze nie dysponuje takim potencjałem, jak wyżej wymienione drużyny. Wydaje się, że ekipa Marka Kardosa ma otwartą drogę do finału, choć rywala z kraju Beneluksu lekceważyć z pewnością nie można. - To naprawdę ciekawy zespół, który prezentuję solidną siatkówkę - podkreśla statystyk częstochowskiej ekipy, Karol Rędzioch, który wnikliwie analizował grę rywali. - Porównując ich z Almerią, czy Rennes, to różnica polega na tym, że nie mają jednego elementu, w którym brylują i są fantastyczni. Najmocniejszą stroną Almerii był atak, natomiast u Rennes w oczy rzucała się znakomita gra w obronie. W przypadku Menen można powiedzieć, że w każdym elemencie są solidni. Znamy ich mankamenty i wiemy z jakiej strony już ugryźć. Musimy zachować pełną koncentrację i już od początku narzucić im swój styl gry. Kiedy gra im się układa, to wzajemnie się nakręcają. Gdy pozwoli im się rozwinąć skrzydła, to mogą być naprawdę groźni.
W ekipie z Menen próżno szukać znanych nazwisk. Drużyna prowadzona przez Alaina Dardenne składa się głównie z rodzimych siatkarzy. W kadrze Prefaxisu można dodatkowo znaleźć słoweńskiego środkowego, Dragana Radovicia, angielskiego rozgrywającego, Jima Millera, kolejnego zagranicznego reżysera gry, Ondreja Kusa z Czech oraz czarnoskórego atakującego z Kamerunu, Jeana Pierre Ndongo. - Ten zespół na każdej pozycji ma naprawdę solidnego zawodnika. Przed szereg wybija się zwłaszcza Radović, który dobrze atakuje i blokuje, a dodatkowo ma najlepszą zagrywkę spośród wszystkich zawodników, a jest to zagrywka z wyskoku. W ataku niebezpieczny jest także Brian Schouren z Holandii, który może nie jest zbyt dynamiczny, ale ma bardzo dobrze ułożoną rękę. Na pewno musimy zwrócić uwagę na ich atakujących i środkowych - przestrzega Rędzioch.
Rozgrywki ligowe w Belgii od lat zmonopolizowały ekipy Knacka Rooselare oraz Noliko Maaseik, dobry znajomy częstochowskiego zespołu. W tym sezonie Prefaxis dzielnie stawia jednak czola faworytom i sprawił już kilka niespodzianek. - Liga belgijska podzieliła się niedawno na dwie grupy po pięć zespołów. Menen znalazł się akurat w grupie mistrzowskiej, gdzie niedawno potrafili bez straty seta pokonać znany zespół Knack Rooselare. Bardzo dobrze zagrali wówczas blokiem, w obronie i dodatkowo rozstrzelali ich zagrywką. Jak równy z równym walczyli także z Noliko Maaseik, które ma przecież uznaną markę w Europie. To tylko dowodzi, że ten zespół potrafi grać - dodaje statystyk.
Po dwumeczach z ekipami z Almerii oraz Rennes można powiedzieć, że znakiem firmowym Akademików staje się gra w "złotych setach". W obu wymienionych przypadkach częstochowianie przegrywali z rywalami, by odrodzić się, jak feniks z popiołów i w decydującej rozgrywce okazać się lepszym. Rędzioch liczy na to, że droga do finału nie będzie tym razem tak kręta dla częstochowian. - W tych decydujących momentach wychodzi po prostu doświadczenie poszczególnych graczy. W takich chwilach czołowymi postaciami byli w naszym zespole Dawid Murek i Krzysztof Gierczyński. Oni brali na siebie ciężar gry. Faktycznie przegrywaliśmy na wyjazdach, ale w końcowym rozrachunku byliśmy lepsi. Potrafimy się skupić i być monolitem. Teraz chcemy na pewno oszczędzić siły i nerwy kibiców - dodaje Karol Rędzioch.
Z belgijskimi zespołami Akademicy mają zresztą dodatkowe rachunki do wyrównania. Dwukrotnie na drodze częstochowskiej ekipy w europejskich pucharach stawała w ostatnich kilkunastu latach ekipa Noliko Maaseik. Cztery lata temu, to właśnie Noliko przerwało piękny sen częstochowian w Pucharze CEV, gdy ekipa prowadzona wówczas przez Radosława Panasa odprawiła wcześniej z kwitkiem m.in. Tomis Constante oraz naszpikowaną gwiazdami Iskrę Odincowo. - Rozmawialiśmy na ten temat z trenerami i fajnie by było przerwać tą niekorzystną passę w meczach z belgijskimi zespołami. Awans do finału byłby dla nas ogromnym sukcesem. Jesteśmy ku temu blisko, a zarazem daleko. Fajnie byłoby awansować bez konieczności gry w "złotym secie". Najważniejszy jest jednak awans, a czy osiągniemy go po tym dodatkowym secie, czy nie, to już mnie mniej interesuje. Miejmy nadzieję, że pokonamy Belgów i przerwiemy w ten sposób niekorzystną passę - kończy Karol Rędzioch.
Początek środowego spotkania zaplanowano na godzinę 19.00. Rewanż już trzy dni później 17 marca (sobota) o godzinie 20.30 w Menen.