Dyskusje w szatni Jastrzębskiego Węgla

Przegrane spotkanie we własnej hali z zespołem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle było trzecią porażką Jastrzębskiego Węgla z rzędu. Przed fazą play-off optymistycznie to nie brzmi. Czy to grozi zbytnią nerwowością?

Wszystkie zespoły chcące się liczyć w walce o medale mistrzostw Polski, szczyt formy przygotowują na fazę play-off. Tymczasem ekipa Jastrzębskiego Węgla zmierza wręcz w odwrotnym kierunku. Porażki i styl gry jastrzębian w ostatnim czasie nie napawają optymizmem i żadnym usprawiedliwieniem nie może być chwilowy brak w składzie Michała Łasko oraz Zbigniewa Bartmana. Wystarczy spojrzeć na kłopoty zdrowotne i wyniki ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, aby zrozumieć dlaczego.

- Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego obraz gry wyglądał właśnie tak - mówił po ostatniej porażce Zbigniew Bartman, kapitan Jastrzębskiego Węgla.

Drużyna z Jastrzębia prezentuje się źle jako całość. Niewiele dobrego można powiedzieć również o siatkarzach, oceniając ich każdego z osobna. Jednak włoski szkoleniowiec górniczego klubu jest nadal optymistą. - Jestem pewien, że do fazy play-off zdążymy wskoczyć na odpowiedni poziom i będziemy grać znacznie lepiej - zapewniał dziennikarzy po przegranej z ZAKSĄ Lorenzo Bernardi.

Trener Jastrzębskiego Węgla, po meczu z podopiecznymi Krzysztofa Stelmacha, miał chyba sporo uwag do swoich siatkarzy, bo ekipa gości siedziała już w autobusie, a żaden z zawodników miejscowej drużyny nie wyszedł jeszcze z szatni. - Rozmawialiśmy z trenerem. Było sporo kwestii do przedyskutowania, dlatego to tak długo trwało - wyjaśnił Paweł Rusek, libero jastrzębian.

Takie zachowanie można jednak odebrać jako nerwowy ruch ze strony szkoleniowca. Siatkarze mieli zapewne już dość przykrości w tym dniu, bo zostali zmieceni z parkietu przez rywali. Nerwowych ruchów podczas tego niedzielnego wieczoru było jednak więcej. Rozgrywający Jastrzębskiego Węgla, Raphael "Vinhedo" Margarido, zagrał złe spotkanie, lecz w jego poczynaniach nadto widoczna była bojaźń.

Nie od dziś wiadomo, że Lorenzo Bernardi sporo uwag podczas spotkań kieruje właśnie do Vinhedo. Zaś pozycja, na której występuje ten zawodnik, wymaga kreatywności, wyobraźni, polotu, a nade wszystko spokoju. Tego ostatniego ten siatkarz po prostu nie ma. I może tu zaczyna się największy problem Jastrzębskiego Węgla?

Źródło artykułu: