Delecta zanotowała kolejne zwycięstwo i cenne trzy oczka do tabeli. Tym razem zespół Piotra Makowskiego pokonał w trzech setach Farta Kielce. Wyjściowy skład gości mógł nieco zaskoczyć bydgoską drużynę. Czy tak też było? - W sumie nie. Ostatnie mecze pokazały, że Marcus Nilsson jest w słabszej dyspozycji i trener próbował coś zmienić. Trochę więcej grał Sławomir Jungiewicz i dlatego myślę, że Fart nas nie zaskoczył. W tym pojedynku zasłużenie wygraliśmy. Może się wydawać, patrząc na wynik dwóch pierwszych setów, że graliśmy na przewagi, ale sądzę, iż w każdej chwili kontrolowaliśmy to spotkanie - twierdzi Michał Masny.
Dwie pierwsze partie były wyrównane, jednak końcówki zdecydowanie należały do
Delecty. Natomiast w trzecim secie bydgoszczanie odnieśli już pewne, wysokie
zwycięstwo. Pomogli im rywale, którzy kumulowali swoje błędy, ale też sami siatkarze
znad Brdy zaczęli grać jeszcze lepiej w każdym elemencie. Słowacki rozgrywający
zwrócił uwagę zwłaszcza na grę w obronie. - Myślę, że w tych dwóch pierwszych
setach może nie mało, ale mniej piłek obroniliśmy niż w tej trzeciej partii i to była chyba taka największa różnica. To właśnie dlatego w tym ostatnim secie zwyciężyliśmy wysoko.
Kolejny mecz Delecta rozegra już w środę, a jej przeciwnikiem będzie lider
PlusLigi, PGE Skra Bełchatów. Z jakim nastawieniem podejdą do niego zawodnicy z Bydgoszczy? - Teraz możemy zagrać na luzie, bo czeka nas pojedynek z mistrzem Polski. My nie mamy nic do stracenia. Jak widać formę mamy, więc po co się martwić, po co się stresować? Chcemy zagrać na luzie, a wówczas zobaczymy co się będzie działo - mówi siatkarz.