PP: Oddana wygrana - relacja z meczu Atom Trefl Sopot - BKS Bielsko-Biała

Znamy już pierwszego finalistę Pucharu Polski, po raz pierwszy będzie to Atom Trefl Sopot. Bielszczanki walczyły, ale kluczowa okazała się ich postawa w drugim secie, która ustaliła końcowy wynik spotkania.

Początek meczu nie był zbyt udany dla bielszczanek, które miały problemy z przyjęciem, a co za tym idzie z atakiem. Trener Mariusz Wiktorowicz szybko poprosił o przerwę, przy stanie 6:3. Jego wskazówki były jasne. - Grajmy śmielej na zagrywce - apelował do swoich podopiecznych podczas pierwszej przerwy technicznej. Jednak serwis wydawał się najmniejszym problemem BKS-u, pierwszym elementem do poprawy była pewność w przyjęciu i obronie. Lepsze zagrania prezentowały Atomówki, które nie ustrzegły się błędów. Mimo to prowadziły czterema punktami (16:12). Płomień nadziei na dobrą postawę bielszczanek zniknął po drugiej przerwie technicznej, wtedy bowiem ich gra posypała się i nie były w stanie dorównać swoim rywalkom. Przebudzenie nastąpiło przy piłce setowej, gdy BKS przy serwisie Sylwii Pelc zdobył trzy punkty. Skuteczna okazała się przerwa wzięta przez szkoleniowca Atomu, po której jego podopieczne zakończyły premierową odsłonę (25:20).

W wyjściowym składzie w drugiej partii pozostały Klaudia Kaczorowska i Joanna Frąckowiak w miejsce odpowiednio Karoliny Ciaszkiewicz i Natalii Bamber-Laskowskiej. Przyniosły one natychmiastowy efekt, seta w polu zagrywki rozpoczęła bowiem Kaczorowska, która przyczyniła się do prowadzenia 2:0. Dobra passa jednak szybko się skończyła, Atomówki wypracowały sobie przewagę 6:5. - Szanujmy piłki, bo mieliśmy przewagę, a teraz popełniliśmy takie głupie błędy - podkreślił Mariusz Wiktorowicz. Reprymenda podziałała od razu i przełożyła się na trzypunktową serię. Bialskie siatkarki nakręcały swoją grę z akcji na akcję, ale po drugiej przerwie technicznej proste i niewymuszone błędy własne pomogły Atomówkom w zniwelowaniu strat do jednego punktu. Autowy atak Megan Hodge skomplikował sytuację sopocianek, które cały czas goniły swoje rywalki (19:22). Jednak kolejne akcje należały do Amerykanki, która dopisała do swoich zdobyczy punktowych trzy "oczka", dając swojej drużynie prowadzenie. Od tego momentu wydarzenia potoczyły się już z górki, przy bardzo dobrej zagrywce Małgorzaty Kożuch partia zakończyła się rezultatem 25:22.

Bardzo dobra końcówka w drugim secie miała swoje odzwierciedlenie na początku trzeciego, gdy gra bielszczanek po prostu nie kleiła się, raz po raz trafiały na sopocki blok i miały bardzo duże trudności w przyjęciu zagrywki Kożuch (8:2). Reprymenda trenera Wiktorowicza podczas przerwy okazała się bardzo skuteczna, po serwisie Frąckowiak na tablicy wyników pojawił się remis 9:9. Zmobilizowało to Atomówki, które znów grały skutecznie. - Nie możemy odpuścić - mobilizowała swoje koleżanki z drużyny Kaczorowska. Bielszczanki walczyły dzielnie, gdyż była to ich ostatnia szansa na pozostanie w pojedynku o finał Pucharu Polski. Zaczynało im jednak brakować pomysłów na indywidualne akcje, co najczęściej kończyło się blokiem Atomu. Gdy Gabriela Wojtowicz zaserwowała daleko w aut, wygrana sopocianek stawała się coraz bardziej realna, a przebudzenie i gonitwa w wykonaniu BKS-u niemożliwa. Mimo że podopieczne Alessandro Chiappiniego prowadziły tylko trzema punktami, to prezentowały się lepiej od swoich rywalek, co gwarantowało im zwycięstwo.

Atom Trefl Sopot - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:0 (25:20, 25:22, 25:20)

Atom: Alisha Glass, Małgorzata Kożuch, Corina Ssuschke-Voigt, Maja Tokarska, Ewelina Sieczka, Megan Hodge, Paulina Maj (libero) oraz Dorota Świeniewicz.

BKS: Joanna Wołosz, Natalia Bamber-Laskowska, Gabriela Wojtowicz, Sylwia Pelc, Karolina Ciaszkiewicz, Liesbet Vindevoghel, Tamari Miyashiro (libero) oraz Joanna Frąckowiak, Klaudia Kaczorowska, Magdalena Banecka, Cassidy Lichtman.

MVP: Megan Hodge (Atom Trefl Sopot)

Sędziowali: Maciej Twardowski (pierwszy) oraz Zbigniew Wolski

Źródło artykułu: