W VII kolejce PlusLigi siatkarze Asseco Resovii Rzeszów stoczyli pięciosetowy bój w Warszawie, który zakończył się ich zwycięstwem, ale w stolicy został jeden punkt. Kilka dni wcześniej rzeszowianie ulegli przed własną publicznością AZS-owi Częstochowa. Obydwaj rywale podkarpackiego zespołu w tabeli plasują się zdecydowanie niżej i nie byli faworytami w starciach z Resovią. - To jest tylko teoria, bo jak widzimy Skra Bełchatów też tutaj miała problemy - przypomniał Piotr Nowakowski po meczu w Warszawie. - Liga jest w tym sezonie bardzo nieprzewidywalna i wszystko się może zdarzyć. A my na razie jesteśmy takimi dobrymi świętymi Mikołajami. Zbliżają się święta i mam nadzieję, że to będzie ostatni prezent, jaki podarowaliśmy - powiedział środkowy Resovii.
- Tak szczerze mówiąc, to Politechnika zagrała naprawdę nieźle, zwłaszcza w pierwszym i trzecim secie - komplementował rywala Nowakowski. - A my musimy poprawić naszą grę, bo takie przestoje nie mogą nam się przytrafiać. Po wygranym wysoko secie kolejną partię przegrywamy i musimy dostać mocno w twarz, żeby się przebudzić i grać trochę lepiej - dodał.
- Drużyna z Warszawy zagrywała bardzo mocno, czego nie da się ukryć. Ale na szczęście problemów w przyjęciu poważnych nie było, bo aż tak wiele asów nam nie wpadło. Nie jest tak, że zawsze będziemy mieć idealne piłki - trzeba też pomęczyć się z tymi trudniejszymi, wyższymi i także je kończyć. W tym spotkaniu przyjęcie nie wyglądało aż tak źle, jak w meczu z AZS-em Częstochowa, gdzie wszystko wyglądało znacznie gorzej - analizował Nowakowski.
Teraz przed Resovią, jak i pozostałymi zespołami z PlusLigi, kilkutygodniowa przerwa w rozgrywkach. Jednakże w drużynie z Podkarpacia znajduje się kilku kadrowiczów, którzy ten czas spędzą na zgrupowaniach. - Reszta zawodników z naszej drużyny też nie będzie miała długiej przerwy, raptem tydzień, a potem wszyscy będziemy musieli ciężko pracować, żeby utrzymać się w formie i nie zapuścić przez ten miesiąc. Nie będzie lekko. A ja i Krzysiek Ignaczak, a także nasi zagraniczni koledzy, jedziemy na zgrupowania reprezentacji narodowych i tam będziemy pracować. Tak, czy siak, wychodzi na to samo, bo każdy będzie musiał włożyć jeszcze wiele pracy - powiedział Piotr Nowakowski.
Dla młodego środkowego największą różnicą między treningami w klubie a tymi kadrowymi jest miejsce. - W reprezentacji jesteśmy cały czas w jednym miejscu, można powiedzieć, że zamknięci. Będąc w klubie możemy wyjść i śpimy we własnym domu. Kadra to ta sama hala, ta sama stołówka, te same korytarze, co jest trochę przygnębiające i monotonne, że cały czas spędza się w tym samym miejscu. Ale tam mamy wszystko, oprócz rozrywek (śmiech), ale to już mówi się trudno, bo trzeba się skupić na pracy i trenować.
Czy zgromadzenie całej drużyny w jednym miejscu pomaga w koncentrowaniu się na osiąganiu celu? - Nie wiem, czy takie zamknięcie w jednym miejscu pomaga w koncentracji, czy też nie. Mnie byłoby to obojętne, czy na trening muszę dojechać z domu, czy wystarczy wyjść z pokoju, żeby znaleźć się w hali - odpowiedział nasz rozmówca.
Biało-czerwoni pod wodzą Andrei Anastasiego przed wylotem na Puchar Świata zmierzą się w Legionowie z reprezentacją Czech. - Czesi w Mistrzostwa Europy pokazali, że potrafią grać całkiem niezłą siatkówkę i myślę, że jest to dobry sparingpartner - przyznał Nowakowski. - W drużynie gra kilku solidnych zawodników i będziemy mieli okazję do tego, by z nimi spokojnie pograć. A później czekają nas jeszcze sparingpartnerzy w Japonii. Nie wiem dokładnie, w jaki sposób trener Anastasi utworzył plan, ale mamy zagrać również z drużynami biorącymi udział w Pucharze Świata, także tam też sobie pogramy - opowiadał o najbliższych planach reprezentacyjny środkowy.
Według Nowakowskiego spotkania rozgrywane bezpośrednio przed Pucharem Świata będą miały istotny wpływ na całość przygotowań Polaków do imprezy. - Musimy dotrzeć te wszystkie zagrania, którymi będziemy się posługiwać w meczach, a na treningu nie można wszystkiego przećwiczyć, bo tam panują inne warunki. Fajnie, że będziemy mieli okazję trochę pograć - zakończył.