Tauron MKS w przedsezonowych sparingach wypadł dobrze, z jedenastu rozegranych meczów przegrał zaledwie dwa. Mimo tak dobrego wyniku inauguracyjne spotkanie nie miało być dla dąbrowianek tylko formalnością. Ich pierwszym przeciwnikiem był bowiem Pałac Bydgoszcz, z którym poniosły jedną z dwóch wspomnianych porażek.
Dąbrowianki wywalczyły zwycięstwo po tie-breaku, ale zaprezentowały się gorzej od swoich rywalek. - Widać, że Pałac jest zespołem lepiej zgranym, dziewczyny lepiej broniły i asekurowały. U nas to nie wyglądało dobrze. W szóstce były zawodniczki, które dołączyły do nas tydzień temu. Brakuje nam zgrania. Momentami graliśmy zachowawczą zagrywką, czym ułatwialiśmy grę rywalkom, które dysponowały trudnym serwisem i mieliśmy problem z przyjęciem. Musimy jeszcze trochę potrenować i zagrać kilka meczów. W tym spotkaniu mogliśmy zobaczyć dwanaście siatkarek, z których każda mogła pokazać się z dobrej strony - zaznaczył Waldemar Kawka, trener MKS-u.
Z najlepszej strony zaprezentowała się zdobywczyni statuetki MVP Elżbieta Skowrońska, którą w zdobywaniu punktów wspierały Izabela Żebrowska oraz Ivana Plchotova. Jako bardzo udany może swój krótki występ zaliczyć Natalia Nuszel, która weszła na parkiet w połowie czwartej partii, a w piątej wzięła na swoje barki dużą odpowiedzialność, stając się jego cichą bohaterką.
Najwięcej roszad było jednak na pozycji rozgrywającej, gdzie występują Belgijka Frauke Dirickx oraz Magdalena Śliwa, która została sprowadzona do klubu, by uspokajać grę w trudnych momentach, ale sama nie uważa się za opcję na trudne czy złe fragmenty gry Tauronu MKS. - Każde wejście na boisko jest dla mnie wyzwaniem. Bardzo się cieszę, że mam szansę grać i staram się to robić jak najlepiej. Myślę, że to nie dotyczy tylko mnie, ale każdej dziewczyny - wyjaśniła Magdalena Śliwa.
Jej rywalka dysponuje atutem w postaci mocnego ataku lewą ręką z drugiej piłki. Pokazała go dąbrowskiej publiczności już w premierowej odsłonie, zdobywając punkt na 17:14. - Madzia nie atakuje gorzej z drugiej piłki, tylko prawą ręką - zażartował dąbrowski szkoleniowiec. - Nie ma u nas pierwszej i drugiej rozgrywającej. Mamy tak dobre rozgrywające, że nie jest jeszcze powiedziane, że Frau jest pierwszą, a Śliwa drugą. Dyspozycja dnia i przeciwnik będzie decydował, która zagra, bo każda ma swoje atuty, obie mają dużo zalet. Niewątpliwie Frauke jest wyższa, ma dobra lewą rękę i absorbuje bardziej blok - wyjaśnił Kawka.
Przerwa międzysezonowa była szczególna dla Krystyny Strasz, która występowała w szeregach reprezentacji Polski (w kadrze A i B). W pierwszym spotkaniu nowego ligowego sezonu zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. - Brak Krysi widzieliśmy w końcówce ubiegłego sezonu, bez niej byliśmy bezradni. Kasia Urban miała okazję grać na libero w tych wszystkich meczach turniejowych i radziła sobie całkiem dobrze. Mamy czternaście dziewczyn, w związku z czym dwie musiały siedzieć na ławce (w środowym meczu była to Katarzyna Urban i Natalia Kurnikowska - przyp. red.). Myślę, że w przypadku Krysi będzie to szybka adaptacja, gdyż zna się z większością dziewczyn, ale na pewno mankamenty wyskoczyły - ocenił Kawka.