Puchar Jelcyna: Wielka dramaturgia i sukces biało-czerwonych! - relacja ze spotkania Polska - Holandia

Wiele nerwów kosztowało kolejne spotkanie reprezentacji Polski. Biało-czerwone pokonały Holenderki po pięciosetowym boju, mimo że w meczu prowadziły już 2:0. Bohaterką meczu została Kinga Kasprzak, która poderwała zespół do walki w decydujących momentach. Dzięki tej wygranej Polki zagrają w półfinale rozgrywek o Pucharu Jelcyna.

W tym artykule dowiesz się o:

Porażki w meczach z Brazylią, zarówno jednak jak i drugiej drużyny spowodowały, że bezpośrednie starcie miało zadecydować, kto w półfinale zmierzy się z najlepszą drużyną grupy B. Przed spotkaniem szanse były równe, żadna z ekip nie była stawiana w roli faworyta.

Trener Holenderek, Avital Selinger, potraktował ten pojedynek, tak jak cały turniej, czyli bardzo treningowo. Przeciwko Polkom nie zagrała największa gwiazda jego drużyny, Manon Flier, a także bardzo oszczędzał Maret Grotheus. Więcej szans otrzymały siatkarki, które mniej grały przeciwko Canarinhos i Chinkom. Po drugiej stronie siatki tylko jedna zmiana w porównaniu do wyjściowego ustawienia w poprzednim meczu. Milenę Radecką zastąpiła Joanna Wołosz.

Pierwsze piłki były dość niemrawe w wykonaniu naszej reprezentacji, ale słabość była chwilowa. Pierwsze znaczne prowadzenie Pomarańczowych (1:4) okazało się ich ostatnim. Jeszcze przed przerwą doskonała postawa polskiego bloku pozwoliła na spokojne prowadzenie gry w dalszej części pojedynku. Dobrą dyspozycję z poprzedniego dnia podtrzymywała Anita Kwiatkowska, która w ataku myliła się bardzo rzadko. Cały zespół zasługiwał na pochwały. Na tle Oranje wszystko funkcjonowało bardzo dobrze, czego potwierdzeniem była zwiększająca się różnica pomiędzy zespołami.

Dobrze radziła sobie nowa rozgrywająca Aluprofu, która równomiernie obdzielała swoje koleżanki piłkami, a czasami udało jej się również zagrać ciekawą kombinację. Przykładem była podwójna krótka zagrana z Kwiatkowską, która wyprowadziła biało-czerwone na prowadzenie 22:12. Pewne zwycięstwa Polki nieco się rozluźniły i straciły kilka oczek, ale seria z meczu z Brazylią nie powtórzyła się i można było się cieszyć z pierwszej wygranej odsłony.

Wynik 17:25 podrażnił Holenderki, które odważniej rozpoczęły kolejną odsłonę. Przynosiło to spodziewane efekty tylko do połowy seta. Wynik oscylował w granicach remisu, ale inicjatywę ciągle posiadały biało-czerwone. Nieco słabiej grającą Klaudię Kaczorowską trener Wiesław Popik postanowił zastąpić Aleksandrą Kruk. To okazało się strzałem w dziesiątkę. Przyjmująca Akademiczek z Białegostoku wniosła wiele spokoju poczynania drużyny, która ponownie zaczęła punktować wicemistrzynie Europy. Dobry blok i skuteczny atak wystarczyły do kolejnego zwycięstwa, tym razem 25:19.

Wydawało się, że z taką grą Polki mogą spokojnie myśleć o zwycięstwie w trzech setach. Tak się jednak nie stało. Słaby początek trzeciego seta ustawiła cały przebieg partii. Pomarańczowe rozbijały nasze siatkarki serwisem, a zły odbiór przekładał się na kolejne elementy. Przewaga rywalek rosła z każdą piłką, a w zespole brakło wiary w zwycięstwo. Część gry, o której Polki powinny jak najszybciej zapomnieć, zakończyła się wynikiem 17:25.

Nie wiele zmieniało się na przestrzeni kolejnych akcji. Czwarta odsłona rozpoczęła się od szybkiego 0:3 i o czas musiał prosić Wiesław Popik. Na przerwie technicznej było już 3:8 i... zgasło światło. W hali w Jekaterynburgu zapanowały egipskie ciemności i przez chwilę nie można było kontynuować spotkania. Na szczęście nie trwało to długo, ale po powrocie na parkiet widoczność nie była już taka dobra jak przed awarią. Pojawiła się mała nadzieja, że wówczas uda się odrobić straty. Udało się doprowadzić jedynie do stanu 15:18, kiedy bardzo dobry okres w bloku miała Zuzanna Efimienko, a Holenderki zaczęły znacznie mylić się w ataku. Nie zdało się to na wiele wobec nieskuteczności biało-czerwonych w kolejnych akcjach. Przez to do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był tie-break.

Decydująca część zaczęła się lepiej dla biało-czerwonych, które w głównej mierze dzięki Kindze Kasprzak i jej atakom prowadziły 4:1. Na odpowiedź rywalek nie trzeba było długo czekać. Wynik ciągle oscylował wokół remisu. Podczas zmiany stron minimalną przewagę posiadały rywalki. Wołosz w końcu miała liderkę w ataku do której mogła grać. W decydujących momentach piłka trafiał do niej co akcje. Jej dobra postawa wyprowadziła biało-czerwone na prowadzenie, którego już nie oddały. Bohaterką została przyjmująca Banku BPS, do której należały trzy ostatnie zagrania pojedynku.

Polska - Holandia

3:2

(25:17, 25:19, 17:25, 16:25, 15:12)

Polska: Kaczorowska, Efimienko, Okuniewska, Wołosz, Kwiatkowska, Kasprzak, Maj (libero) oraz Konieczna, Kruk

Holandia: de Kruif, Blom, Pletersen, Visser, Bijkema, Buijs, van Tienen (libero) oraz Sloetjes, Grotheus, Huurman, Wensink

Źródło artykułu: