Czwarte miejsce zdobyte przez Tauron MKS Dąbrowa Górnicza w tym sezonie PlusLigi Kobiet uprawnia klub do gry w rozgrywkach Pucharu CEV. Po doświadczeniach minionego sezonu włodarze zagłębiowskiej drużyny uznali, że chcą widzieć swój zespół w bardziej dochodowych i lepiej promowanych w mediach rozgrywkach Ligi Mistrzyń. - Zespół jest w stanie powalczyć w tych europejskich rozgrywkach i zawodniczki mają predyspozycje do tego żeby grać o najwyższe laury. Supervisorzy zgodnie twierdzą, że organizacyjnie jesteśmy w stanie podjąć takie wyzwanie. Zależy nam także na transmisjach telewizyjnych, których nie mogliśmy uświadczyć podczas rozgrywek pucharu CEV. Są one niewątpliwie ważnym elementem nie tylko dla kibiców, ale również dla sponsorów - zaznaczył prezes Robert Koćma.
Przyczyna niechęci zarządu dąbrowskiej drużyny do Pucharu CEV leży w nieopłacalności udziału w tych rozgrywkach; do rzadkości należą transmisje telewizyjne z meczów Pucharu, gratyfikacje za wygrane spotkania i awanse do kolejnych rund są nikłe, zaś za np. grę w półfinale i finale Pucharu klub musi zapłacić odpowiednio 1000 i 1500 euro. Już w trakcie zeszłorocznych rozgrywek były prezes dąbrowianek, Robert Karlik ostrzegał, że Tauron MKS nie wystartuje w kolejnej edycji rozgrywek europejskich, jeśli nie zmienią się krzywdzące siatkarskie kluby przepisy: - Rozgrywki europejskie mają sens, gdy o coś się gra. Gdy walczymy o nagrody, o prestiż, gdy możemy się pochwalić naszą formą sportową w telewizji, gdy możemy pokazać naszych sponsorów na banerach reklamowych. Natomiast w tych europejskich pucharach wszystko jest zabronione, oprócz jednej rzeczy do której jesteśmy zmuszani, a więc do płacenia - mówił prezes Karlik.