Michał Ruciak (kapitan ZAKSY): To był dla nas trudny mecz, tym bardziej, że jego stawka spowodowała, iż było nieco więcej błędów, niż dotychczas. Każdy z nas zdawał sobie sprawę z tego, jak cenne są te trzy punkty, i tym bardziej cieszymy się z tego, że powędrowały na nasze konto. Po dwóch w miarę dobrych partiach, gdzie potrafiliśmy wykorzystać nasze atuty, przyszedł moment naszej słabszej gry przy dobrej grze przeciwnika. Na szczęście udało nam się to odwrócić na własną korzyść. W dużej mierze jest to zasługą niesamowitej serii kilku punktów zdobytych z rzędu w czwartej partii, które nas uratowały.
Dawid Murek (kapitan AZS-u): Pierwsze dwa sety zagraliśmy naprawdę słabo. Po trzeciej, wygranej partii, wydawało nam się, że potrafimy się odbudować do końca. Niestety, po raz kolejny okazało się, że coś jest nie tak z naszym zespołem. Wysoko prowadząc w secie myślami byliśmy już w tie-breaku. Ciężko się mówi po takim meczu, zwłaszcza gdy była możliwość zdobycia punktów. Nie udało się i trochę ręce opadają.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY): To był okropny mecz. Nie ze względu sportowego, ale emocjonalnego. W dwóch pierwszych setach zagraliśmy dobrze w zagrywce i obronie, udawało nam się podbić wiele piłek i wyprowadzić kontrataki. Po drugiej partii, to nie było tak, że odpuściliśmy, lecz drużyna z Częstochowy zaryzykowała w polu zagrywki. Z kolei ze strony rozgrywającego było widać dużo takiej pozytywnej fantazji, przez co nie mogliśmy się skoncentrować na atakującym i ciężko było rozszyfrować Fabiana Drzyzgę. Bardzo się cieszę z tych trzech punktów, tym bardziej, że był to mecz za punktów sześć. Rywalizujemy o to trzecie miejsce, bo tak naprawdę, każdy chce uciekać od Skry. Zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to drużyna, która daje małe szanse przejścia do finału. Co się tyczy ostatniej partii, to nie my ją wygraliśmy, a AZS przegrał. Fabian (Drzyzga - przyp. red.) nie zaufał raz, drugi jednemu atakującemu, tylko wystawiał piłki do każdego po kolei.
Marek Kardoš (trener AZS-u): Zanim zaczęliśmy grać naszą normalną siatkówkę, trwało to dwa sety. Pewnie częściowo dlatego, że ZAKSA jest meczowym rytmie, my z kolei mieliśmy przerwę. Znowu przytrafił nam się taki fragment gry, gdzie traciliśmy punkty seriami. Tak było w Warszawie, tak się zdarza podczas treningów, a to nie jest normalne. Zagraliśmy wbrew taktyce i podarowaliśmy trzy punkty ZAKSIE. Brak mi słów, bo to była bardziej walka, aniżeli siatkówka.