Daniel Pliński: Na pewno nie podkulimy ogona

Daniel Pliński znany jest z barwnych wypowiedzi. Do siatkarskiej historii przeszły już jego słowa o "Polaczkach" z 2006 r. Nic więc dziwnego, że o rewanżu z Zenitem Kazań mówi równie odważnie. - Na pewno nie podkulimy ogona - zapowiada.

W środę Łódź nie miała wielu powodów do świętowania. Bełchatowianie, mimo ogromnego wsparcia ze strony żywiołowo reagujących kibiców, ulegli gościom z Kazania 2:3. Daniel Pliński, środkowy ekipy mistrzów Polski, dostrzegł jednak pewne pozytywy w postawie swojej drużyny i starał się, mimo przegranej, widzieć rewanż w Kazaniu w jasnych barwach. - Myślę, że mogliśmy grać jeszcze lepiej, lecz i tak możemy być zadowoleni z naszej postawy w pierwszych trzech setach - rozpoczął rozmowę z serwisem skra.pl. - Mieliśmy nawet szansę zwyciężyć 3:0. Od czwartej partii brakowało nam jednak dobrej zagrywki. Nasi rywale z kolei raz po raz popisywali się bardzo efektywnymi serwisami - przyznał, podobnie zresztą jak chyba każdy wypowiadający się na temat tej konfrontacji zawodnik Skry.

Reprezentant bełchatowskiego klubu dodał też, że jego klub nie znajduje się w uprzywilejowanej sytuacji. Wszak musi nie tylko zwyciężyć w spotkaniu rewanżowym, lecz także w złotym secie. - Wiktoria w Rosji będzie dla nas na pewno niezwykle ciężkim zadaniem. Jednak dopóki piłka w grze, wszystko się może jeszcze wydarzyć - przytoczył znaną prawdę o sporcie. - Osobiście wierzę, że jesteśmy w stanie pokonać na wyjeździe zawodników Zenitu i doprowadzić do złotego seta, ale trzeba też pamiętać, że jest to sport i różne rzeczy mogą się w Kazaniu dziać - napomknął nieco asekuracyjnie.

Szybko jednak powrócił do odważniejszego i bardziej optymistycznego tonu. - Na pewno nie podkulimy ogona i nie pojedziemy do Rosji po to, by się poddać - obiecał. - Chcemy powalczyć i zobaczyć, co ta walka może nam przynieść. Zenit to wyśmienita drużyna, lecz znajduje się cały czas w naszym zasięgu - spuentował.

Komentarze (0)