Michał Ruciak (przyjmujący ZAKSY): Wykonywaliśmy praktycznie wszystko, co założyliśmy przed meczem i cieszymy się z tego. Nasza gra wyglądała bardzo dobrze i potrafiliśmy wykorzystać swoje atuty. Wywozimy komplet punktów i gramy dalej.
Dawid Murek (kapitan AZS-u): Nie będę mówił, że podjęliśmy walkę, bo tak nie było. Na pewno chcieliśmy się podbudować po meczu w Rzeszowie, gdzie zagraliśmy tragicznie. Tymczasem zła passa trwa nadal. Nie umiem powiedzieć, czy jest to dołek, czy też spadek formy. W takim meczu ciężko wydobyć z siebie ambicję. Przeciwnik nie dał nam nawet przez chwilę zagrać tak, jak byśmy chcieli. I choćbyśmy się rzucali w trybuny za piłką, przewracali na boisku, to niewiele by to dało, jeśli nie było tych elementów, które do tej pory dobrze funkcjonowały. Ambicja jest, zawsze graliśmy zespołowo, ale w meczach z ZAKSĄ i w Rzeszowie nie był tego widać.
Krzysztof Stelmach (trener ZAKSY): Mamy w pamięci przegrany mecz w Kędzierzynie, dlatego tym bardziej cieszymy się z trzech punktów. Chcieliśmy zbliżyć się do drużyny z Częstochowy przed rozpoczęciem II rundy rozgrywek i to nam się udało, obecnie dzieli nas tylko jeden punkt. Wychodziły nam przedmeczowe założenia, wykonaliśmy je bardzo dobrze i uważam, że zdaliśmy ten egzamin.
Marek Kardoš (trener AZS-u): Chapeaux bas dla przeciwnika za wykonanie wszystkich założeń taktycznych. Po takim meczu nie ma co mówić o taktyce, po prostu trzeba wrócić do podstaw i dokładności - na treningach one są, w meczu zanikają. Ciężko jest budować atmosferę na boisku, kiedy sportowo niewiele wychodzi. Jeśli ma się związane ręce, to trzeba odczekać aż to minie. Jednym mija po kilku dniach, innym po tygodniach. Jedynie ciężką pracą można doprowadzić do zakończenia takiego kryzysu, kiedy wszystkie elementy zaskoczą tak, jak powinny.