Katarzyna Skowrońska: Urządzimy chyba "pidżamówkę"

Świąteczne wyciszenie? Odpoczynek? O czym mowa? Moje życie pędzi niczym japoński shinkansen, a o świętach Bożego Narodzenia musiałam w tym roku zapomnieć - mówi Katarzyna Skowrońska-Dolata.

Wigilię zawodniczki grającej w tureckiej lidze spędziły na parkiecie. Katarzyna Skowrońska była najlepszą zawodniczką wigilijnego spotkania przeciwko drużynie Małgorzaty Glinki. - Przed meczem złożyłyśmy sobie z Gochą życzenia, bo pierwsza gwiazdka była już na niebie - mówi "Skowronek".

To już druga w tym sezonie wygrana Fenerbahce nad wielkim rywalem ze Stambułu. Na początku grudnia drużyna Skowrońskiej pokonała zespół Glinki w Superpucharze Turcji. Do trzeciej konfrontacji dojdzie 30 grudnia. - Nie wiem jak to możliwe, że oba zespoły wpadły na siebie już w ćwierćfinale. Zapomniano rozstawić faworytów? - dodaje Skowrońska, która znowu musi pokonać Glinkę, żeby zdobyć siatkarskiego Wielkiego Szlema. Zespół, który przegra to spotkanie, odpadnie z rywalizacji. - Klubowe mistrzostwo świata już mamy. Chcemy jeszcze zdobyć mistrzostwo i Puchar Turcji oraz wygrać Ligę Mistrzyń - mówi Skowrońska. Wigilię kwituje jednym słowem. - Koszmar. Po meczu z VakifGunes wracałam z mężem do domu, ale w drodze złapaliśmy gumę. Do stołu zasiedliśmy po 22 i zjedliśmy rybę - opowiada atakująca.

Podobnie będzie w Sylwestra. Jak mówi nasza zawodniczka, w tym roku trzeba będzie świętować inaczej. W tym roku atakująca Fenerbahce spędzi z mężem i koleżankami z zespołu na imprezie w jednym z mieszkań. - Do miasta tej nocy strach wychodzić, bo w Stambule można dostać butelką albo racą w głowę. Poza tym w Nowy Rok wyjeżdżamy na kolejny mecz. Trzeba więc będzie chyba zorganizować "pidżamówkę" i szybko pójść spać - żartuje Skowrońska.

Komentarze (0)