Mecz w ramach piątej kolejki PlusLigi Kobiet będzie bardzo ważny dla obu zespołów, które wybiegną na parkiet w Dąbrowie Górniczej. Gospodynie od początku rozgrywek są ganione za słabą postawę i przestoje, natomiast zawodniczki z Rumi po serii spotkań z ligowymi faworytami nie potrafiły ugrać nawet seta z AZS-em Białystok.
Mimo to mają na swoim koncie jedną zwycięską partię - w inauguracyjnej kolejce wydarły ją bielszczankom. Mecz z zagłębiowskimi siatkarkami będzie więc dla nich okazją do wywalczenia kolejnego seta. Biorąc pod uwagę złą ligową passę podopiecznych Waldemara Kawki jest to jak najbardziej możliwe. Co więcej, zespół beniaminka może pokusić się nawet o urwanie jednego lub dwóch punktów. A kto wie - może nawet całej puli?
Podczas zeszłorocznych rozgrywek pierwsze spotkanie dąbrowianek z ówczesnym beniaminkiem nie ułożyło się po myśli faworytek, czyli - dla jasności - zawodniczek MKS-u. Zagłębiaczki poległy w trzech setach, łódzkie Budowlane wygrały bowiem bardzo wysoko i pewnie (odpowiednio do 16, 15 i 15). Jednak potencjał zeszłorocznego beniaminka, a obecnego jest zupełnie inny. Scenariusz, w którym dąbrowianki przegrywają do zera jest więc mało realny. Jednocześnie wizja tie-break'a unosi się gdzieś nad halą "Centrum".
Przekleństwem gospodyń środowego meczu są bowiem, nie od dziś, przestoje. - Ciągle występują u nas te przeklęte przestoje, z którymi nie możemy sobie poradzić. Ewidentnie mamy takie ustawienia, w których tracimy te najcenniejsze punkty seriami - zwróciła uwagę Marta Haładyn, rozgrywająca MKS-u. Po rewanżowym meczu Pucharu CEV z Kralove Pole Brno szkoleniowiec zapowiedział, że stabilizacja gry jego podopiecznych potrwa jeszcze dwa tygodnie. Wyznaczony wtedy limit czasu mija dokładnie 29 grudnia. - Nasze poczynania na boisku są w dalszym ciągu bardzo chaotyczne. Mamy okres bardzo dobrej gry, gdy przeciwnik patrzy na nas z niedowierzaniem i zdumieniem, po to, by chwilę później zaprezentować całą serię złych i niedokładnych zagrań - skomentowała po zeszłotygodniowej porażce Haładyn. Datą graniczną dla niej i jej koleżanek jest więc 29 grudnia, gdy gra MKS-u ma być już płynna, nie tak zmienna jak sinusoida i na wysokim poziomie.
Podopieczne Jerzego Skrobeckiego są przed tym spotkaniem w niezbyt komfortowej sytuacji. Z powodu problemów kadrowych, nominalna środkowa Dorota Pykosz występuje na skrzydle. W jednym meczu radzi sobie dobrze, w drugim już nie. Przykładem jest ostatnie spotkanie z białostockimi Akademiczkami, które dzięki swojej dobrej postawie zatrzymały kapitan TPS-u, która atakowała na skuteczności 14 procent. Jej przeciwieństwem jest Veronika Hudima - młoda skrzydłowa, która nie boi się nawet najwyższego bloku, ale momentami widać w jej poczynaniach brak ogrania.
Ciekawy pojedynek będzie można obserwować na rozegraniu. W barwach MKS-u wystąpi Marta Haładyn, która ociera się o kadrę A. Natomiast grą w ekipie przyjezdnych będzie dyrygować Alicja Leszczyńska, która już podczas minionych rozgrywek miała okazję zaprezentować swoje umiejętności na ekstraklasowych parkietach. W tym sezonie radzi sobie o wiele lepiej niż w minionym, o którym powinna jak najszybciej zapomnieć.
Dla obu ekip jest to ostatnie spotkanie w roku 2010. Celem dąbrowianek jest przełamanie serii ligowych porażek. Zawodniczki beniaminka mierzą trochę niżej - w urwanie najpierw jednego, potem drugiego seta, a dwa sety dają już jeden punkt do tabeli.
Spotkanie pomiędzy Tauron MKS-em Dąbrowa Górnicza a Sandeco EC Wybrzeże TPS Rumia zostanie rozegrane w dąbrowskiej hali "Centrum" w środę 29 grudnia. Pierwszy gwizdek sędziego o godzinie 18.