Drużyna Serbii rozpoczęła spotkanie o 3. miejsce z jedną zmianą w składzie w porównaniu do meczu półfinałowego z Rosją. Na przyjęciu pojawił się Bojan Janić, jeden z bardziej doświadczonych zawodników w ekipie trenera Igora Kolakovicia i kapitan tego zespołu. Kubańczycy natomiast zaczęli bez zmian w wyjściowym ustawieniu w porównaniu do poprzednich meczy. Początek pierwszego seta był wyrównany, a niewielką przewagę punktową uzyskali Serbowie. Dobrze grał zwłaszcza Sasa Starović w ataku ekipy z Bałkanów. Jej przewaga wzrosła do trzech punktów na drugiej przerwie technicznej (16:13), gdy skutecznym, pojedynczym blokiem na Fernando Hernandezie popisał się Janić. Po niej prowadzenie Serbów topniało, aż po asie serwisowym Hernandeza mieliśmy remis (21:21). Dobrze w tym fragmencie grał Wilfredo Leon w ekipie Orlando Samuelsa Blackwooda. Odtąd mieliśmy wyrównaną końcówkę na przewagi, która zakończyła się dopiero przy stanie 30:28 dla Kubańczyków. Którąś już z kolei piłkę setową wykorzystali, gdy Starović pomylił się w ataku.
Przez większość drugiego seta sytuacja była podobna, jak do tej z pierwszej odsłony. Obie drużyny toczyły wyrównany mecz, jednak bez większych błysków z obu stron i ekscytujących akcji. Gra punkt za punkt trwała do stanu po 17, gdy cztery "oczka" z rzędu uzyskali Serbowie. Kubańczycy wydawali się momentami zagubieni na boisku. Skrzętnie luki w obronie wykorzystywał m.in. Nikola Kovacević. Drugi set zakończył się wygraną Serbów do 20.
Trzecia partia nie zmieniła zasadniczo obrazu gry. Tempo meczu nie było za duże, a atmosferę meczu psuła dodatkowo niemal absolutna cisza na trybunach. Po podwójnym bloku na Staroviciu było 9:8 dla siatkarzy Orlando Blackwooda. Tuż po drugiej przerwie technicznej kilka błędów przydarzyło się Serbom, co jak się okazało uskrzydliło na chwilę graczy Kuby. Przy stanie 21:21 mocno zaatakowali Hernandez i Joandry Leal i zrobiło się 24:21. Ostatecznie Kuba zwyciężyła do 22.
Serbowie mieli nadzieję, iż w czwartej partii wykorzystają niemrawość graczy z kraju cygar, prezentujących się tego dnia dość przeciętnie. Szybko zaatakowali rywala, obejmując prowadzenie 9:5. Kuba nie dawała jednak za wygraną i po asie Leala wyszła na jednopunktową przewagę (13:12 dla Kuby). Dobrze tego dnia dysponowany był jednak Janić, który wraz z Kovaceviciem i Staroviciem walczył tak w obronie, jak i w ataku. Swoje dorzucił także młodziutki Mihajlo Mitić, którego as serwisowy dał czteropunktowe prowadzenie Serbom (21:17). Mimo krótkich zrywów Kubańczyków, którzy zbliżali się do rywala, Serbia odniosła zwycięstwo w czwartej odsłonie 25:22.
O brązowym medalu w Lidze Światowej 2010 miał zadecydować tie-break. Od początku więcej determinacji wykazywali w nim Serbowie, którzy wyraźnie mieli większą ochotę wyjechać z Cordoby jako trzecia drużyna World League bieżącego roku. Mimo krótkiego prowadzenia Kuby (3:2, 4:3), to gracze z Bałkanów na zmianę stron wyszli prowadząc jednym "oczkiem". Wkrótce wypracowali kilkupunktową przewagę, której nie oddali do końca. Ostatnie akcje należały do Kovacevicia (25 punktów w meczu) i to Serbia wygrała cały mecz, a piątego seta 15:12.
Serbia - Kuba 3:2 (28:30, 25:20, 22:25, 25:22, 15:12)
Serbia: Nikola Kovacević, Vlado Petković, Dragan Stanković, Bojan Janić, Sasa Starović, Marko Podrascanin, Nikola Rosić (libero) oraz Mihajlo Mitić, Tomislav Dokić, Milos Terzić, Milos Nikić.
Kuba: Wilfredo Leon, Joandry Leal, Osmany Camejo, Fernando Hernandez, Roberlandy Simon, Raydel Hierrezuelo, Keibir Gutierrez (libero) oraz Alvarez Leyva, Yoandri Diaz.