Radość Akademiczek z dostania się do play off została zmącona przez kontuzję Małgorzaty Cieśli. Jedyna nominalna atakująca w zespole AZS-u Białystok w meczu z PTPS-em doznała urazu kolana. Trener Wiesław Czaja musi teraz szukać nowego rozwiązania w grze swojej drużyny. - Kiedy Gosia wcześniej była kontuzjowana, wypróbowywaliśmy wariant z Asią Szeszko na ataku. Działał nie najgorzej. Wówczas na przyjęciu zostałyby Ilona Gierak i Agnieszka Starzyk, już bez możliwości manewru. Czasu jest niewiele, ale tyle, że zdążymy się nad tym zastanowić, bo w Pile mogliśmy tylko improwizować. Mamy jeszcze Gosię Właszczuk, jednak to zbyt młoda dziewczyna na spotkania o taką stawkę. Na pewno wobec osłabienia siły ataku jeszcze ważniejsze staną się inne elementy naszej gry, przede wszystkim zagrywka - stwierdził w wywiadzie dla Gazety Współczesnej szkoleniowiec AZS-u.
Białostoczanki swój główny cel na obecny sezon już zrealizowały - utrzymały się w lidze bez konieczności gry w barażach. Nie zamierzają się jednak poddawać w kolejnych meczach. - Dla mnie najważniejsze jest to, że znaleźliśmy się w najlepszej ósemce. Oczywiście, że zawsze chce się poprawić poprzedni wynik, ale 6. czy 7. miejsce nie ma tak wielkiego znaczenia. Co innego, gdybyśmy awansowali do najlepszej czwórki. Jeszcze ewentualnie piąta pozycja jest istotna, bo pozwala uczestniczyć w europejskich pucharach. Tak czy owak, na pewno nie odpuścimy ani I rundy play off, ani gier o miejsca 5-8, jeśli takie nas czekają - zapowiedział na łamach Gazety Współczesnej Wiesław Czaja.
Więcej w Gazecie Współczesnej.