Fabian Drzyzga: Nic nie mogliśmy zrobić

Iskra Odincowo okazała się być poza zasięgiem Domexu Tytan AZS Częstochowa. Rosyjski zespół dwukrotnie pokonał "Akademików" i tym samym wziął odwet za pamiętną porażkę sprzed dwóch lat. Ekipa z Odincowa przeważała nad częstochowianami praktycznie w każdym elemencie, a kluczem do sukcesu w dwumeczu okazała się zagrywka oraz atak, na który częstochowianie nie mogli znaleźć recepty.

Częstochowianom natomiast zabrakło przysłowiowej "armaty" w ataku. W pierwszym secie ciężar gry na swoje barki próbował wziąć Bartosz Janeczek i długo mu się to udawało. Janeczek był jednak chwilami osamotniony w poczynaniach ofensywnych, a w końcówce sam popełnił dwa błędy, które okazały się niezwykle kosztowne. - Myślę, że zabrakło siły ognia i przyjęcia. Ciężko się jednak gra z takimi zawodnikami, jak Schoeps, który wchodzi na zagrywkę, bije gdzie chce, a do tego z dużą siłą. Cóż, siła wyższa. Na prawdę trudno się gra z takimi przeciwnikami - zaznaczał Fabian Drzyzga.

Pierwszy mecz w Moskwie nie miał większej historii. Podopieczni Grzegorza Wagnera nawiązali walkę w pierwszym secie i gdyby nie, zdaniem Drzyzgi błędy arbitrów ten mecz i zarazem cały dwumecz mógłby nabrać innych kształtów. - Pierwszy set tego meczu zwłaszcza był rozstrzygający. Graliśmy dobrze, ale sędziowie ukradli nam dwa, czy trzy punkciki niesłusznie. Kolejne sety już oddaliśmy bez walki, Rosjanie rozstrzelali nas zagrywką. Pierwszy set spotkania w Rosji był decydujący. Podobnie w tym meczu. Gdybyśmy wygrali tego seta, to nigdy nic nie wiadomo, co by się stało. Uwierzylibyśmy, że można, a tak od razu nas zgasili i nie udało się nic ugrać - dodaje bez ceregieli.

Dwa lata temu zespół trenera Radosława Panasa w kapitalnym stylu, eliminując mocarną Iskrę Odincowo z wielkimi nazwiskami w składzie, złotymi zgłoskami zapisał się w bogatej zresztą historii częstochowskiego klubu. Częstochowianie przygotowując się do spotkań z ekipą z Odincowa nie zwracali jednak uwagi na to, co wydarzyło się dwa lata temu. - To jest historia. Do tego już nie wracamy. Tak na prawdę 3/4 składu stanowią inni zawodnicy teraz. Trochę inaczej to wyglądało, ale nikt nie zabierze Częstochowie tego, co wówczas zrobiła. Nam się teraz nie udało. Nic tak na prawdę nie mogliśmy zrobić - przyznaje ze smutkiem.

Jak przyznaje 19-latek, porażki z Iskrą, w szczególności ta wyjazdowa mogą pozostawić ślad na psychice młodego zespołu Grzegorza Wagnera przed sobotnim, ważnym meczem z Jadarem Radom. - Musimy się zrewanżować. Chcemy wygrać ten mecz za trzy punkty. Na pewno nie będzie łatwo, bo Radom jest niewygodnym rywalem. Miejmy jednak nadzieję, że dobrze przygotujemy się do tego spotkania pod względem taktycznym, fizycznym i psychicznym, zwłaszcza po tych porażkach z Rosjanami. Myślimy pozytywnie i miejmy nadzieję, że tak będzie - kończy z nadzieją obiecujący rozgrywający.

Źródło artykułu: