Drugi garnitur utrzymał jakość podstawowego składu. "Warto cały czas dobrze trenować"

WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: Trener Aluron CMC Warty Zawiercie Michał Winiarski podczas meczu z Cuprum Stilonem Gorzów
WP SportoweFakty / Marcin Malinowski / Na zdjęciu: Trener Aluron CMC Warty Zawiercie Michał Winiarski podczas meczu z Cuprum Stilonem Gorzów

Grająca w nieco rezerwowym składzie Aluron CMC Warta Zawiercie w niedzielę pokonała w Arenie Gorzów miejscowym Cuprum Stilon 3:0. - Bardzo jestem dumny z chłopaków - mówił po spotkaniu trener Michał Winiarski.

Aktualny wicelider PlusLigi w spotkaniu 23. kolejki z zespołem z dolnej połowy tabeli nie wygrywał zdecydowanie. Poszczególne sety kończyły się wynikami 25:23, 25:21 i 25:22 na korzyść Aluron CMC Warty Zawiercie. Dużą rolę w tym meczu odegrali zmiennicy.

- Jestem bardzo zadowolony z tego spotkania. Zwłaszcza, że i w sobotę i w niedzielę drobne urazy zawodników podstawowych wykluczyły ich z gry. Bardzo jestem dumny z chłopaków, którzy mają mniej możliwości grania na co dzień, a tutaj pojawili się na boisku w pełnym wymiarze i udźwignęli spotkanie. Podobała mi się też atmosfera na boisku i cieszę się, że wywozimy trzy punkty z Gorzowa - podsumował Michał Winiarski.

Szkoleniowiec musiał sobie radzić m. in. bez Jurija Gladyra i Mateusza Bieńka. - W ostatniej chwili wypadł też Karol Butryn, dlatego zmuszeni byliśmy liczyć obcokrajowców. Stąd też absencja Perry'ego. Szymon Gregorowicz zagrał bardzo dobre zawody. To pokazuje, że warto cały czas dobrze trenować, bo nawet nie w podstawowym składzie utrzymaliśmy swoją jakość i z tego bardzo się cieszę - mówił trener.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak spał pod… gałęziami. "Tam się wyciszam"

Wspomniany Szymon Gregorowicz zdawał sobie sprawę, że jego zespół nie zagrał przeciwko Cuprum Stilonowi Gorzów wybitnie. - To prawda. Ogólnie mieliśmy swoje problemy, bo w tym tygodniu było dużo bardzo ważnych dla nas meczów. Mieliśmy spotkanie o pierwsze miejsce w grupie Ligi Mistrzów z Mediolanem - przyznał libero Warty.

Zarówno z gorzowianami, jak i z Milano zawiercianie wygrali 3:0. W Arenie Gorzów kadra była szczuplejsza, a w meczu finalnie występowała cały czas ta sama siódemka zawodników. - Kosztowało nas to dużo sił i wyszły delikatne problemy zdrowotne u zawodników pierwszej szóstki. Delikatne więc zmiany u nas, ale nie wpłynęło to na wynik. Wygraliśmy 3:0 i to jest najważniejsze - stwierdził 30-latek.

Co okazało się decydujące? - Wydaje mi się, że byliśmy solidni na pierwszej akcji. To nam pomogło. Potem dołożyliśmy trochę bloku i obron i trzymając pierwszą akcję nie pozwoliliśmy zespołowi z Gorzowa objąć prowadzenia. To było kluczowe - zakończył Szymon Gregorowicz.

Komentarze (0)