Uciekł z Polski i zmienił dyscyplinę. Szykuje wielki powrót

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Taylor Sander
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Taylor Sander

Taylor Sander poinformował, że już zimą po trzech latach rywalizacji w siatkówce plażowej ma wrócić na parkiety. Amerykanin, który swego czasu nie wrócił do Polski mimo ważnego kontraktu z PGE GiEK Skrą Bełchatów, twierdzi, iż ta mu nie zapłaciła.

Na sezon 2020/21 PGE GiEK Skra Bełchatów postanowiła ściągnąć wielką gwiazdę, wobec czego do klubu dołączył Taylor Sander. To właśnie w polskiej drużynie miał wrócić do pełni zdrowia, a następnie pomóc w walce o trofea.

Ostatecznie do rywalizacji powrócił w grudniu. Z kolei po zakończeniu sezonu wydawało się, że zostanie w Skrze. Mimo innych ofert podkreślał, że "nie spłacił długu w Skrze". Jednak po igrzyskach olimpijskich nie wrócił do klubu i wręcz zapadł się pod ziemię.

Ostatecznie bełchatowianie postanowili wkroczyć na drogę sądową. Siatkarz wysłał jedynie pismo informując, że z powodów osobistych nie wróci do Polski. Okazało się, iż postanowił wystąpić w turnieju siatkówki plażowej organizowanym przez FIVB, a następnie w ogóle przerzucił się na tę dyscyplinę.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Teraz po trzech latach od porzucenia siatkówki halowej Amerykanin w mediach społecznościowych ogłosił powrót na parkiety. Ma do niego dojść już zimą.

Pod wpisem Sandera pojawiły się między innymi komentarze osób z Polski. Zapytany o potencjalny powrót do Skry wyznał, że klub "nie zapłacił mu jego pieniędzy". To samo podkreślił również w innym komentarzu.

Tym samym wszystko wskazuje na to, że nie ma szans, by 32-latek podpisał kontrakt z klubem z naszego kraju. Mimo że to on nie wrócił do Polski, to ma w tej sprawie inne zdanie.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty