W lutym 2022 roku Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko Ukrainie. Rosyjskie wojska od tego czasu codziennie atakują cywilne obiekty. Niszczone są osiedla mieszkaniowe, szkoły czy szpitale. Zginęły tysiące niewinnych osób.
Po wybuchu wojny władze światowego sportu wyciągnęły konsekwencje wobec rosyjskich i białoruskich zawodników. Reprezentacje i kluby z tych krajów zostały wykluczone z imprez międzynarodowych. W siatkówce Rosjanie stracili prawo do organizacji mistrzostw świata, nie mogli brać udziału w żadnych rozgrywkach, w tym igrzyskach olimpijskich rozgrywanych w Paryżu.
Zdaniem Marko Ivovicia utrzymywanie sankcji nałożonych na Rosję z powodu agresji na Ukrainę, jest złym rozwiązaniem. Serb uważa, że polityki nie powinno mieszać się ze sportem, a obecne działania to przejaw dyskryminacji.
ZOBACZ WIDEO: Można wpaść w zachwyt. Jędrzejczyk pokazała zdjęcia z rajskich wakacji
- Przykro mi, że Rosji nie było w Paryżu. Rosyjski sport nie zasługuje na taką dyskryminację wobec siebie. Sportu nie można mieszać z polityką. Mam nadzieję, że Rosja wkrótce wróci do światowej siatkówki, a pokolenie Wołkowa będzie miało szansę powalczyć o złoto w Los Angeles - przyznał przyjmujący mający za sobą występy m.in. w barwach Asseco Resovii Rzeszów, od 2018 roku nieprzerwanie rywalizujący w rosyjskiej Superlidze.
- Rosyjska drużyna bez dwóch zdań ma jakość gry. Nikt nie chciałby się z nimi spotkać podczas turnieju olimpijskiego. Trudno jednak powiedzieć, co by się tak naprawdę stało. Na papierze możesz być faworytem, ale na igrzyskach olimpijskich możesz wszystko oblać w mgnieniu oka. Nie ma szans na naprawienie tego, co się stało - powiedział 31-letni siatkarz w rozmowie "Rossijską Gazetą".