Gdy Steam Hemarpol Norwid Częstochowa mierzy się z zespołem z ligowej czołówki, to śmiało można powiedzieć, że jest faworytem. Przekonała się o tym Bogdanka LUK Lublin, która była wiceliderem tabeli PlusLigi i poniosła wcześniej tylko jedną porażkę.
W Częstochowie lublinianie po raz drugi musieli uznać wyższość rywala. Norwid triumfował 3:1. I gdyby nie Wilfredo Leon to mecz ten zakończyłby się w trzech setach.
W drugiej partii urodzony na Kubie zawodnik wszedł w pole zagrywki przy stanie 21:17 dla Norwida i posłał cztery asy z rzędu. Momentalnie zrobiło się 21:21. Bogdanka LUK wrócił do gry i tego seta wygrał. To jednak wszystko, na co było stać lublinian w tym spotkaniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znów jest z Neymarem?! Brazylijska modelka zachwyca urodą
- Każda drużyna potrafi grać w siatkówkę. Tak to jest. Norwid dobrze zagrał, a my trochę gorzej. Dalej jesteśmy bardzo wysoko w tabeli i trzeba być skoncentrowanym na następnych meczach
W ostatnich tygodniach miałem tylko dwa treningi. Wystarczy - powiedział Leon po meczu.
Na spotkaniu w Częstochowie obecnych było prawie 4 tysiące widzów. Przyszli nie tylko po to, by dopingować Norwida, ale też zobaczyć na żywo Leona. Po meczu przyszedł czas na wspólne zdjęcia z kibicami i sesję autografów.
Do tego Leon zdążył się już przyzwyczaić. Jednak nie wszyscy fani doczekali się zdjęcia czy autografu.
- Z jednej strony to jest bardzo miło, że tak robią. To powoduje, że są zainteresowani siatkówką. To, co się dzieje na każdej hali, to wiadomo, że jedyną rzeczą, której mi brakuje jest tylko czas. Niestety, czasami kibice się denerwują, bo nie dla każdego mogę zostać. Też mam swoją robotę, rodzinę. Nie mogę poczekać na ostatnią osobę - dodał.