Trener napisał z Polkami historię. Ujawnia, dlaczego chciał zostać

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Stefano Lavarini
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Stefano Lavarini

- Nie spędziliśmy za dużo czasu na rozmowach. Obaj mieliśmy podobne odczucia - mówi Stefano Lavarini po przedłużeniu kontraktu z reprezentacją Polski siatkarek. Opowiada też o igrzyskach w Paryżu i presji debiutantek.

Od czasu objęcia reprezentacji Polski siatkarek przez Stefano Lavariniego nasza reprezentacja zdecydowanie podniosła swój poziom. W 2022 roku Biało-Czerwone osiągnęły najlepszy wynik od pół wieku na mistrzostwach świata i dotarły do ćwierćfinału. Sezon później wywalczyły pierwszy od 55 lat światowy medal - brąz Ligi Narodów. Ten wynik powtórzyły także w tym roku. Do tego w cuglach wywalczyły kwalifikację olimpijską.

Dlatego zdecydował się zostać w Polsce

Sebastian Świderski zdecydował się złożyć Włochowi propozycję przedłużenia kontraktu. Prezes PZPS doszedł do porozumienia z trenerem kilka dni temu, a swoją decyzję ogłosił we wtorek na ślubowaniu olimpijskim. Nowa umowa będzie obowiązywała do igrzysk w Los Angeles w 2028 roku, a weryfikacja nastąpi po dwóch latach.

- Lubię mój zespół, lubię ten projekt. Dobrze się czuję pracując tutaj. Po roku olimpijskim będziemy wyznaczać z prezesem Świderskim nowe cele. Spędziłem trzy sezony ciesząc się tym, co robię i będę miał więcej okazji, żeby zdobywać kolejne rewelacyjne wspomnienia - tłumaczy selekcjoner polskich siatkarek.

ZOBACZ WIDEO: dziejesiewsporcie: Niecodzienne obrazki z boiska. Bramkarz aż wziął się za łopatę

Zapytaliśmy Włocha także o to czy miał oferty z innych reprezentacji. Nie chciał jednak odpowiadać.

- Nie rozmawiajmy o tym. Dla mnie ważne jest, żeby kontynuować pracę z reprezentacją Polski. Właśnie tego chciałem. Jestem zadowolony, że spotkałem się w jednym punkcie z prezesem Świderskim - opowiada.

Jak zaznacza sam szkoleniowiec negocjacje nie trwały długo. - Nie spędziliśmy za dużo czasu na rozmowach. Obaj mieliśmy podobne odczucia. Czuliśmy, że jest sens, by kontynuować pracę - dodaje.

Igrzyska debiutantek

Dla Stefano Lavariniego będą to już drugie igrzyska w karierze. W Tokio odniósł ogromny sukces z reprezentacją Korei Południowej. Doprowadził ją do sensacyjnego czwartego miejsca. Czy na ślubowaniu czuł się inaczej niż trzy lata temu?

- Po pierwsze nie było dla mnie żadnej różnicy, bo w obu przypadkach nic nie rozumiałem (śmiech). Szczerze mówiąc, to zawsze ogromny zaszczyt. Nawet jeśli to nie jest mój kraj, to czuję ekscytację w ludziach, z którymi pracuję i przejmuję to uczucie - opowiedział Lavarini.

O ile dla Włocha igrzyska olimpijskie nie są niczym nowym, to reprezentacja Polski wraca na najważniejszą imprezę czterolecia po 16 latach przerwy. Żadna z siatkarek nie była wcześniej na IO. Czy ekscytacja udzieliła się zawodniczkom?

- Coś się zmieniło, oczywiście, bo jesteśmy blisko wylotu do Paryża i po ostatnim treningu mieliśmy świadomość, że to ostatnie takie zajęcia przed wejściem do wioski olimpijskiej. Spodziewałem się, że będą pytać, jak to jest na igrzyskach olimpijskich, ale tego nie zrobiły - objaśnia.

Uważa, że nasze reprezentantki są gotowe na igrzyska w Paryżu. Jego zdaniem brak doświadczenia wcale nie musi być obciążeniem.

- Przeszliśmy razem dobrą drogę, rozwój. Jesteśmy gotowi i tego jestem pewien. Wszystkie dziewczyny są debiutantkami w igrzyskach olimpijskich i jak zawsze to ma swoje wady i zalety. Doświadczenie może dać wiele, ale ekscytacja i poczucie, że spełniasz marzenia, może sprawić, że będziesz przekraczał swoje granice - przybliża Lavarini.

Biało-Czerwone zagrają w grupie z Japonkami (niedziela 28 lipca, 13:00), Kenijkami (środa 31 lipca godz. 21:00) oraz Brazylijkami (4 sierpnia godz. 21:00). Z grupy wyjdą na pewno dwie drużyny oraz dwie najlepsze drużyny z drugich miejsc. Czy Polki celują w medal?

- Wyzwaniem była już sama kwalifikacja olimpijska. W igrzyskach wezmą udział same najlepsze zespoły. To najwyższy możliwy poziom. Brakuje tylko Rosjanek. Formuła meczu jest wymagająca. Reforma, według której będą trzy grupy po cztery drużyny zamiast fazy grupowej z sześcioma zespołami w dwóch grupach, nie daje ci zbyt wielkiego marginesu błędu. Dla większości drużyn, których ambicją jest medal, kluczowy jest ćwierćfinał i to się nie zmieniło - kończy Stefano Lavarini.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Nikola Grbić zdradza kulisy przedłużenia kontraktu. "Pojawiły się inne oferty"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty