Chemik nie jest już bezbłędny. "Dostałyśmy nauczkę"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Martyna Łukasik
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Martyna Łukasik

Grupa Azoty Chemik Police rozpoczął sezon serią sześciu wygranych meczów, w których pokazał wysoką formę. Zaskakujące hamowanie nastąpiło w przegranym 2:3 starciu z ŁKS-em Commercecon Łódź. Siatkarki starały się znaleźć przyczynę tej porażki.

Przed rozpoczęciem sezonu w kadrze Grupa Azoty Chemika Police doszło do licznych zmian. Ponad połowa siatkarek, które są w zespole, dołączyła do niego latem. Drużyna ma również nowego trenera Marco Fenoglio, który zastąpił na stanowisku Radosława Wodzińskiego. Start po rewolucji wyglądał imponująco, ponieważ Chemik przegrał tylko jednego seta w sześciu meczach.

Drużyna potknęła się po raz pierwszy w sezonie w meczu we własnej hali. Przegrała z mistrzem kraju ŁKS-em Commercecon Łódź 2:3. Zaskakująco nie tylko dlatego, że ŁKS prezentował się gorzej na początku rozgrywek, ale także dlatego, że policzanki były zdecydowanie lepsze w pierwszym secie.

- Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie, dlaczego obniżyłyśmy poziom po pierwszym secie. Pojawiło się w naszej grze trochę zdenerwowania, a zespołowi z Łodzi dużo wychodziło - mówi środkowa Dominika Pierzchała.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!

- Wróciłyśmy w trakcie meczu do naszej dobrej gry, ale to nie wystarczyło do zwycięstwa w tie-breaku. Na pewno trochę trudno nam przełknąć tę porażkę, ponieważ czujemy, że jesteśmy bardzo dobrym zespołem i ten mecz powinien się dla nas lepiej zakończyć - dodaje Pierzchała.

Przed Chemikiem drugi z rzędu mecz u siebie i zarazem szansa na zrehabilitowanie się. Podejmie w niedzielę #VolleyWrocław i ponownie będzie faworytem. Na razie ustępuje w tabeli BKS-owi BOSTIK ZGO Bielsko-Biała, ale poczuł również na plecach oddech innych kandydatów do zwycięstwa w sezonie zasadniczym Tauron Ligi.

- Uciekała nam koncentracja i w tych fragmentach meczu było nam zdecydowanie trudniej. Nasza gra falowała - opowiada przyjmująca Martyna Łukasik. - Po pierwszym, świetnym secie, dwa następne były już dużo słabsze. Wróciłyśmy do gry, ale okazało się za późno na lepszy wynik. Dostałyśmy nauczkę i zobaczymy, co jest jeszcze do poprawienia, poza utrzymaniem koncentracji.

Czytaj także: Puchar CEV kobiet został wzięty szturmem. Godzina gry w meczu finałowym
Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Komentarze (0)