Informacja dnia jest jedna. Polacy zagrają o złoty medal mistrzostw Europy 2023. W półfinale nasi zawodnicy wreszcie pokonali reprezentację Słowenii 3:1.
W tym spotkaniu było wiele wzlotów i upadków. Po naszej stronie nieraz robiło się nerwowo. Nad tym wszystkim musiał zapanować mózg naszego zespołu - Marcin Janusz. W rozmowie z Polsatem Sport polski rozgrywający przyznał, że w czwartek nie było miejsca na udziwnienia.
- Dla mnie to bez różnicy, czy mam prowadzić grę w prosty, czy zróżnicowany sposób. Nie przeszkadza mi żadna z opcji. Ma być wysoka skuteczność. Wtedy styl jest dużo mniej istotny - zaznaczył.
29-latek nawiązał do ostatnich piłek meczu ze Słowenią. Podopieczni Nikoli Grbicia niby wysoko prowadzili, a jednak zrobiło się nerwowo.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Jak wyglądają w kadrze nostalgiczne momenty? Zobacz drogę Polaków do półfinału ME
- Nie szukaliśmy nie wiadomo czego. W końcowej części spotkania zrobiło się gorąco. Wilfredo nieco się zaciął, choć i tak zagrał naprawdę świetny mecz. Wygraliśmy i to się najbardziej liczy - stwierdził podstawowy zawodnik naszej kadry.
Choć Biało-Czerwoni awansowali do finału europejskiego czempionatu, to wiedzą, że w ich grze znajdują się pewne mankamenty, na czele z problemami z serwisem.
- Jesteśmy dojrzałym zespołem. Za każdym razem chcemy udoskonalać swoją grę. Zagrywki w jeden dzień się nie wytrenuje, ale wierzymy, że ten element wróci w najważniejszym momencie - powiedział Janusz.
- Nieważne jak gramy, zawsze znajdujemy sposób na to, aby odnieść triumf. Słowenia to bardzo niewygodny zespół. Tu nie ma przypadku, że są w absolutnej elicie europejskiej czołówki. Oni umieją utrudnić grę rywalowi. To też robili w półfinale - podsumował.
Czytaj także:
Po tej piłce Polacy rozpoczęli świętowanie [WIDEO]
W końcu się udało! Polacy zdjęli klątwę
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)