Grbić mu zaufał i spotkał się z krytyką. Teraz zabłysnął w reprezentacji Polski

PAP/EPA / NICOLA MASTRONARDI oraz Materiały Prasowe/CEV / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk oraz Nikola Grbić
PAP/EPA / NICOLA MASTRONARDI oraz Materiały Prasowe/CEV / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk oraz Nikola Grbić

Kamil Semeniuk nie odnalazł się w Perugii, a formą w niczym nie przypominał siebie z MŚ 2022. Nikola Grbić obdarzył go zaufaniem, za co był krytykowany. - To już Semen, którego znam z ZAKSY - mówi. Półfinał ME siatkarzy Polska - Słowenia o 18:00.

[b]

Korespondencja z Rzymu - Arkadiusz Dudziak[/b]

Po wielkim sezonie 2021/2022, kiedy to został MVP finału Ligi Mistrzów, Kamil Semeniuk był uznawany za jednego z najlepszych przyjmujących na świecie. Nic dziwnego, że z ZAKSY wyciągnęła go dysponująca ogromnym budżetem Sir Safety Susa Perugia.

Dolce vita? Wymagające początki we Włoszech

Niestety, pierwszy sezon we Włoszech wiązał się dla niego ze sporym rozczarowaniem. Warunki w zespole z Umbrii w niczym nie przypominały tych, które napotkał w ZAKSIE. Polak był zaskoczony brakiem etyki pracy, który napotkał w drużynie.

- Trzeba dobrego trenera, który będzie chciał nad tym pracować i tego pilnować. Tymczasem zdarzały się sytuacje, że niektórzy przychodzili na siłownię i nie wiadomo było, czy są w pracy, czy na spotkaniu z kolegami, bo wychodzili po 30 lub 45 minutach - opowiadał po sezonie w wywiadzie z "Super Expressem".

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "On farbuje włosy". O kim mowa? Zobacz kulisy meczu z Belgią!

Tajemnicą poliszynela jest, że Semeniuk miał kłopoty, by zaadaptować się w nowym środowisku i złapać kontakt ze swoimi kolegami z drużyny. Z perfekcyjnie działającej ZAKSY przeniósł się do ekipy, która bardziej przypominała zlepek indywidualności, która nie wspierała się w trudnych momentach. A przyjmujący nie za bardzo potrafił odnaleźć się w takich warunkach.

I miało to także wpływ na formę zawodnika. Im dalej w sezon tym było coraz gorzej. W niczym nie przypominał siatkarza, który we wrześniu doprowadził Polskę do wicemistrzostwa świata.

Wielka odbudowa

Nikola Grbić nie chciał jednak skreślać gracza z którym zna się jeszcze z czasów ZAKSY. Znał jego wartość, więc pozwolił mu się odbudowywać w kadrze. I był za to ostro krytykowany, bo Semeniuk często notował nie najlepsze występy.

- Pojawiały się takie momenty, w których martwiłem się, że forma nie wraca. Oczekiwałem, że jak dostanę powołanie do reprezentacji i szansę gry, to dyspozycja wróci automatycznie. Tak się nie stało. Z tego powodu musiałem się zastanowić i przeanalizować, jak wszystko wyglądało w poprzednim sezonie. Jak wyglądał mój styl gry, jak się prezentowałem, co dobrze funkcjonowało. Musiałem do tego wrócić - opowiada Semeniuk.

Jednak mecze w fazie pucharowej udowodniły, że postawienie na niego w reprezentacji było słuszną decyzją. Dał wyborną zmianę w ćwierćfinale z Serbią (3:1), gdzie na boisku pojawił się w trzecim secie i pomógł uspokoić przyjęcie. Ręka nie zadrżała mu w ważnych momentach.

Grbić nie ma wątpliwości co do swojego zawodnika. - Wrócił już na dobre tory już jakiś czas temu. To już Semen, którego znam z ZAKSY, z zeszłego roku. Jest w odpowiednim miejscu - deklaruje.

Sam zawodnik podkreśla także wagę zaufania, które otrzymał od selekcjonera reprezentacji Polski.

- Trener na pewno daje mi bardzo dużo zaufania, wiele wsparcia. Rozmawiałem z nim wielokrotnie i mówiłem, że ta gra nie wygląda tak, jak powinna. Dostałem od niego ogromne wsparcie i czas na spokojny powrót - wyjaśnia Semeniuk.

- Myślę, że teraz jest optymalnie. Przede wszystkim fizycznie wracam do dobrej formy. Idzie to krok po kroku w dobrą stronę - kończy przyjmujący.

Czy Semeniuk dostanie szansę od początku meczu Polska - Słowenia? Początek półfinału mistrzostw Europy siatkarzy już o godz. 18:00. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Czytaj więcej:
“Polacy są w trudniejszej sytuacji”. Nasz rodak pracuje w kadrze Słowenii i zdradza kulisy ME siatkarzy

Komentarze (0)