Mistrzostwa Europy siatkarek: Belgijki na dużym luzie sięgnęły po komplet punktów

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Belgii
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarki reprezentacji Belgii

Siatkarki reprezentacji Belgii udanie rozpoczęły rywalizację na tegorocznych mistrzostwach Europy. Podopieczne Krisa Vansnicka w trzech setach uporały się autsajderem grupy A, reprezentacją Węgier.

Reprezentacje Belgii i Węgier otworzyły rywalizację w "polskiej" grupie A. Emocji w tym starciu było niewiele. Odmłodzona drużyna prowadzona przez Alessandro Chiappiniego nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się faworyzowanym gospodyniom. Belgijki z kolei zrealizowały plan na to spotkanie i chyba to było dla nich najważniejsze. Swoją grą nie zachwyciły, ale uczyniły pierwszy krok w kierunku awansu do kolejnej rundy turnieju.

Pierwsza odsłona zgodnie z przewidywaniami padła łupem Belgijek, które ustawiły sobie przebieg seta dobrą zagrywką. Z serwisem rywalek kompletnie nie radziła sobie Zora Glemboczki (8:3). Podopieczne Krisa Vansnicka w ataku nie zachwycały, jednak to wystarczyło na dużo słabiej dysponowane przeciwniczki. Belgijkom nie zaszkodził fakt, że poniżej oczekiwań prezentowały się Silke Van Awermaet, która nie skończyła żadnej z otrzymanych piłek. Niewiele lepiej radziła sobie Celine Van Gestel, choć trzeba przyznać, że przyjęcie stabilizowała perfekcyjnie.

Węgierkom, które na tym turnieju mają zdobywać przede wszystkim doświadczenie, brakowało siły rażenia w ataku. Bezradna była Anet Nemeth, która seryjnie otrzymywała wystawy na skrzydło, jednak tylko 3 z 14 zakończyła skutecznym atakiem. Niewiele lepiej radziła sobie Kata Torok, druga ze skrzydłowych. W efekcie Belgijki triumfowały bardzo pewnie.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze

W drugiej odsłonie obraz gry niewiele się zmienił. W dalszym ciągu to współorganizatorki europejskiego championatu kontrolowały grę. W ataku bezbłędna była Nathalie Lemmens, której Węgierki nie były w stanie zatrzymać. Rzadko myliły się również Silke van Avermaet i Marlies Janssens. Przewaga Belgijek rosła błyskawicznie i w połowie seta wynosiła już osiem punktów.

Trener Alessandro Chiappini starał się uspokajać i motywować swoje podopieczne. Niewiele jednak to dało. Nic nie wniosły również kolejne zmiany m.in. pojawienie się na parkiecie Aliz Kump i drugiej atakującej Adrienn Vezsenyi. Zawodniczki Krisa Vansnicka konsekwentnie powiększały dystans, wykorzystując dobrą grę blokiem i zagrywkę, dzięki czemu nadrabiały niezbyt imponującą skuteczność w ataku.

W trzecim secie Belgijki dokończyły dzieła, chociaż momentami można było odnieść wrażenie, że Węgierki rozkręcają się z każdą kolejną akcją. Nie podłamał ich nawet katastrofalny początek (1:8). Do odwrócenia losów seta po raz kolejny zabrakło jednak siły ofensywnej. Anet Nemeth robiła, co mogła, ale była osamotniona w swoich staraniach. Brakowało szczególnie wsparcia ze strony Katy Torok (7:16).

Gospodynie czując przewagę, grały na dużym luzie. Mocno przeciętnie w dalszym ciągu prezentowała się Celine Van Gestel. Nie zawodziła natomiast liderka zespołu Britt Herbots. To właśnie ona starała się do końca trzymać koncentrację w zespole. Węgierki bowiem, kiedy ich los wydawał się przesądzony, rzuciły się do odrabiania strat. Ostatecznie w końcówce zdołały zmniejszyć dystans do sześciu punktów, jednak na pierwszego seta i pierwsze punkty będą jeszcze musiały poczekać.

Węgry - Belgia 0:3 (16:25, 15:25, 19:25)

Węgry: Glemboczki, Torok, Nacsa-Pekarik, Nemeth, Pinter, Bosko, Toth (libero) oraz Berko, Kiss, Petovary, Vezsenyi, Kump;

Belgia: Herbots, Lemmens, Van Gestel, Janssens, Van Der Vyver, Van Avermaet, Rampelberg (libero) oraz Martin, Krenicky.

Czytaj także:
Alarm przed mistrzostwami Europy. Policja wkroczyła do akcji
ME siatkarek: ogromne problemy grupowego rywala Polek. Trener mówi o niszczeniu siatkówki

Komentarze (0)