W serialu dokumentalnym, który ukazał się w grudniu 2021 roku, czołowe siatkarki reprezentacji Belgii kobiet zszokowały świat. Zdecydowały się one wyznać, jak były traktowane przez szkoleniowca Gerta Vande Broeka (szeroko opisaliśmy ten temat TUTAJ).
- To była przemoc emocjonalna. Bardzo bałam się o tym mówić. Nadal się boję. Myślę, że nie tylko ja. Cieszę się, że w końcu odważyłam się przełamać - powiedziała w dokumencie Helene Rousseaux.
- Nie chodziło o przemoc fizyczną, ale emocjonalną. Pokaz mocy, kontrola, manipulacja... To była nasza historia. Zwłaszcza strach, jaki kierował nami od najmłodszych lat. To nie był właściwy reżim, dzięki któremu możesz wznieść się na wyższy poziom jako sportowiec i dorastająca zawodniczka - tak z kolei wypowiedziała się Freya Aelbrecht dla serwisu nieuwsblad.be.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wzruszające chwile po sukcesie Djokovicia w Paryżu
Co ciekawe, federacja stanęła po stronie trenera. Stąd też minister sportu Ben Weyts powołał komisję śledczą w celu wyjaśnienia całej sprawy. Zdecydował się on również na złożenie wniosku w prokuraturze
Dopiero w czerwcu, 2023 roku doszło do przełomu w sprawie. Gert Vande Broek został oficjalnie zawieszony za rok za znęcanie się nad zawodniczkami.
Ma on teraz dziesięć dni na złożenie odwołania. Jeżeli się na nie zdecyduje, kara, która weszła w życie natychmiast, zostanie zawieszona do czasu zakończenia dodatkowego procesu. A to może pomóc mu w uczestnictwie na mistrzostwach Europy, które odbędą się w Belgii od 15 sierpnia do 3 września.
Co ciekawe, obecna grupa siatkarek stoi murem za szkoleniowcem. Z tego powodu zawodniczki napisały kolejny list otwarty z prośbą o to, by selekcjoner mógł poprowadzić je podczas zbliżających się ME.