Dominacja. Tak można powiedzieć o początku tego pojedynku, który w znakomitym stylu rozpoczęli bełchatowianie. Po bloku Dicka Kooya prowadzili aż 10:0! Passę zepsuł Mateusz Bieniek nieudanym serwisem.
Czeski zespół był bezradny i stać go było jedynie na zmniejszenie strat do pięciu "oczek" (17:22). As serwisowy Aleksandara Atanasijevicia dał PGE Skrze prowadzenie w meczu.
Druga partia była znacznie bardziej wyrównana od samego jej początku. James Weir sprawił, że VK Cez Karlovarsko prowadziło 17:14. Szybko jednak rywale odrobili stratę, a remis zapewnił Bieniek, który zatrzymał rywala (18:18). Również blokiem sprawił on, że Skra była z przodu po kolejnej akcji.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Po grze punkt za punkt w końcówce gospodarze mieli piłkę setową, bo zagrywkę zepsuł Patrik Lamanec (24:23). Jednak po tym, jak przeciwnika zablokował Weir doszło do gry na przewagi. Ta jednak była krótka, bo dwa "oczka" z rzędu zdobyli miejscowi.
W trzeciej partii wyrównany był tylko początek. Gdy Skra złapała wiatr w żagle, odjechała rywalom. Atanasijević asami serwisowymi sprawił, że prowadziła ona 13:7. Po bloku Kooya bełchatowianie mieli już dziewięć "oczek" więcej (22:13). Ostatecznie nic złego czwartej drużynie poprzedniego sezonu PlusLigi nic się nie stało.
Tym samym bełchatowianie wrócili do wygrywania w europejskich pucharach. Udało im się uzyskać awans do półfinału Puchar CEV. Teraz czeka ich rywalizacja z włoską Leo Shoes Modeną.
Mecz II, 1/4 finału Pucharu CEV:
PGE Skra Bełchatów - VK CEZ Karlovarsko 3:0 (25:18, 26:24, 25:15)
Pierwszy mecz: 3:2 dla VK CEZ Karlovarsko. Awans: PGE Skra.
Skra: Łomacz, Atanasijević, Kooy, Lanza, Bieniek, Kłos, Gruszczyński (libero) oraz Janus, Mitić
VK CEZ: Keemink, Sasak, Wiese, Zajicek, Weir, Juhkami, Pfeffer (libero) oraz Lamanec, Kasan, Ihnat.
Przeczytaj także:
Awantury na trybunach przed meczem Pucharu Challenge. Ucierpieli zawodnicy