W 2018 roku wszyscy przecierali oczy ze zdumienia. Artur Szalpuk zaliczył znakomity sezon w Treflu Gdańsk, za co został powołany do kadry przez Vitala Heynena. Mało kto jednak się spodziewał, że będzie odgrywał w niej taką rolę.
Turniej życia Polaka
Reprezentacja Polski miała w 2018 roku bronić mistrzostwa świata. Nikt na nią jednak nie stawiał po kompromitacji na mistrzostwach Europy przed własną publicznością rok wcześniej. Jednak Vital Heynen wraz ze swoimi doborowymi rycerzami udowodnił, że w sporcie niemożliwe nie istnieje.
A duży udział miał w tym właśnie Artur Szalpuk. Stworzył doborową parę na przyjęciu z Michałem Kubiakiem. Nie da się ukryć, że był jednym z żelaznych elementów podstawowej szóstki zespołu, choć belgijski trener zarzekał się, że takiej nie posiada. Jedno jest pewne - bez Szalpuka nie byłoby mistrzostwa świata.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Tymczasem przyjmujący miał przecież wtedy zaledwie 23 lata. Wydawało się, że będzie klasowym zawodnikiem kadry na tej pozycji na lata. Później jednak nastąpił wielki zjazd.
Równia pochyła
Już sezon 2018/2019 był gorszy od poprzedniego. Widać było, że transfer do PGE Skry Bełchatów nie zrobił mu dobrze. Jednak wciąż prezentował się na tyle solidnie i miał takie zaufanie Heynena, że jeździł na najważniejsze imprezy, ale już jako rezerwowy. W 2019 roku z kadrą zdobył brąz Ligi Narodów, mistrzostw Europy i srebro Pucharu Świata.
Następny sezon w Skrze był jeszcze minimalnie gorszy. A później przyszła pandemia. Po niej już nic nie było takie samo. Także dla przyjmującego reprezentacji Polski.
Forma Szalpuka leciała w dół. Nie pomógł mu nawet nowy klub VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Został wygryziony z podstawowej szóstki drużyny przez wtedy szerzej mało znanego Igora Grobelnego. Mistrz świata z 2018 roku postanowił więc poszukać szczęścia w ukraińskim klubie.
Latem 2021 roku Szalpuk stał się zawodnikiem Epicentru Podolany. Szukał formy i podobnie jak np. Fabian Drzyzga zdecydował się tego dokonać w słabszej lidze. Jednak 24 lutego ubiegłego roku Rosja napadła na Ukrainę. Przyjmujący postanowił zatem wrócić do Polski i podpisał kontrakt z Projektem Warszawa.
Wielki powrót
Tym razem powrót okazał się bardzo udany. Choć nie od razu, bowiem stołeczna ekipa na początku zaskakiwała brakiem formy, a z drużyną pożegnał się jej dotychczasowy trener. Nowym został Piotr Graban, który ma zbawienny wpływ na drużynę, jak i na samego zawodnika.
Szalpuk jest liderem ekipy, która jest jedyną niepokonaną w PlusLidze w 2023 roku. Wspięła się już na 5. miejsce w tabeli, a drżeć przed nią musi dosłownie każdy. Tak jak przed przyjmującym, który ma już na swoim koncie 5 statuetek MVP. W niedzielnym hicie z Jastrzębskim Węglem Szalpuk zdobył aż 27 punktów przy kosmicznej, wynoszącej 70 proc. skuteczności w ofensywie.
Szalpuk takim sezonem puka do drzwi kadry Nikoli Grbicia. Brak powołania dla zawodnika w takiej formie będzie grzechem ciężkim. A przy słabszej formie któregoś z czwórki Leon, Fornal, Śliwka, Semeniuk może go nawet wygryźć z czternastki na najważniejsze turnieje. W końcu pokazał, że grać o wielkie rzeczy potrafi.
Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj więcej:
"Mam wątpliwości". Słynny siatkarz rozdarty w sprawie bojkotu IO
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)