Wpadka PGE Skry Bełchatów w PlusLidze. Sensacja wisiała w powietrzu

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze PGE Skry Bełchatów
zdjęcie autora artykułu

Nadspodziewanie zacięta konfrontacja w Bielsku-Białej. BBTS postraszył PGE Skrę Bełchatów, odrobił dwusetową stratę do przeciwnika i doprowadził do tie-breaka. Dopiero w nim faworyt zapewnił sobie zwycięstwo 3:2.

Oba zespoły jak dotąd częściej przegrywają niż zwyciężają w PlusLidze i to jedno z nielicznych podobieństw. Skra jest uczestnikiem Pucharu CEV i wciąż kandydatem do awansu do strefy medalowej. Z kolei beniaminek jest samotną wyspą na dnie tabeli, którego szansa na pozostanie w elicie malała z tygodnia na tydzień.

Bełchatowianie wyszli na boisko w silnym składzie z Grzegorzem Łomaczem, Filippo Lanzą czy Mateuszem Bieńkiem. Mieli mimo to problem ze zdominowaniem przeciwnika i po ataku Jake'a Hanesa przegrywali 12:15. Skra w jednym ustawieniu odwróciła wynik na 16:15 i dopiero w tym momencie przyspieszyła. Pomogli swoimi błędami Roland Gergye oraz Jake Hanes, a ostatni punkt na 25:22 dla Skry zdobył Dick Kooy.

BBTS stawiał opór, dlatego nie było to jednostronne starcie, a wygrana Skry również w drugim secie stała pod znakiem zapytania. Także ta partia zakończyła się wynikiem 25:22 dla faworyta, a najskuteczniejszy w jego szeregach był Filippo Lanza. To on dawał odpór najlepiej punktującemu w bielskim zespole Jake'owi Hanesowi.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom

Tym samym trzeci set był ostatnim na odrodzenie gospodarzy. BBTS prowadził od wyniku 3:2 do 10:9. Skra ponownie przeczekała trudniejszy dla niej fragment meczu i odwróciła wynik na 14:11 głównie dzięki atakowi i blokowi Mateusza Bieńka. Rezultat jeszcze kilka razy przechylał się a to na stronę gospodarzy, a to na stronę gości, zanim doszło do walki na przewagi. W niej Skra zamiast wykorzystać piłkę meczową, to straciła trzy punkty z rzędu i to BBTS wygrał 27:25.

Minęły ponad dwie godziny meczu i gra pozostawała zacięta. Gospodarze nie zamierzali zejść z boiska bez minimum punktu, a goście nie chcieli jakiegokolwiek stracić. Na swoim postawił BBTS i zwyciężył w czwartym secie 25:22. Decydujące okazały się trzy asy serwisowe z rzędu wyrastającego na bohatera gospodarzy Jake'a Hanesa. Niespodzianka stała się faktem i Górale doprowadzili do tie-breaka.

W ostatniej partii Skra uniknęła kompromitacji i skończyło się na stracie punktu. Dopiero w tie-breaku przewaga bełchatowian była wyraźna, potrafili w nim seryjnie punktować i zwyciężyli 15:8.

BBTS Bielsko-Biała - PGE Skra Bełchatów 2:3 (22:25, 22:25, 27:25, 25:22, 8:15)

BBTS: Pujol, Formela, Gergye, Woch, Zawalski, Hanes, Teklak (libero) oraz Sinoski

Skra: Łomacz, Kooy, Lanza, Bieniek, Kłos, Atanasijević, Milczarek (libero) oraz Vasina, Rybicki

MVP: Aleksandar Atanasijević (Skra)

# Drużyna Pkt M Z P Sety
1
78
36
28
8
91:51
2
78
34
25
9
89:38
3
74
33
24
9
83:39
4
69
34
24
10
80:49
5
64
32
22
10
75:46
6
62
35
22
13
75:56
7
59
32
21
11
70:49
8
50
33
16
17
61:58
9
47
32
15
17
60:60
10
43
32
15
17
57:68
11
43
33
12
21
61:73
12
35
32
13
19
44:70
13
35
32
10
22
48:72
14
29
34
10
24
46:87
15
15
32
3
29
30:89
16
8
30
3
27
22:87

Czytaj także: Cucine Lube Civitanova o krok od awansu w Lidze Mistrzów Czytaj także: Brazylia wystawiła rezerwy, żeby specjalnie przegrać. Efekt?

Źródło artykułu: WP SportoweFakty