Podopieczni Vitala Heynena przystąpili do starcia z najsłabszą w grupie B Tunezją w dość eksperymentalnym składzie. Przez dwa pierwsze sety wydawało się, że dla wyniku końcowego nie będzie miało to żadnego znaczenia, ponieważ reprezentacja Niemiec na parkiecie i tak dominowała niepodzielnie. Sytuacja zmieniła się jednak w trzeciej odsłonie, którą zespół z Afryki rozpoczął od mocnego uderzenia. Siła rażenia w jego wykonaniu była tak duża, że ekipa z Europy nie była w stanie w tej części gry już się podnieść. [ad=rectangle]
- Przestaliśmy grać. Tunezja zaczęła wywierać trochę presji, a my popełnialiśmy coraz więcej błędów, co doprowadziło do przegrania seta - ocenił znakomity atakujący Georg Grozer. - To była nasza sprawa, nasze problemy. Chyba trochę straciliśmy koncentrację i nie mogliśmy już grać tego, co chcieliśmy - dodał były siatkarz Asseco Resovii Rzeszów, który według pierwotnych założeń miał się tego dnia w ogóle nie pojawić na boisku.
Belgijski opiekun Niemców po stracie seta nie chciał jednak ryzykować dalszych problemów, dlatego z zamiarem jak najszybszego zakończenia przedłużającego się niepotrzebnie meczu posłał do boju swojego superstrzelca. - Tym razem obyło się już bez niespodzianek. - Trener zawsze powtarza, że mam być rozgrzany i gotowy na to, by wejść na boisko. Po dwóch pierwszych setach piątkowego meczu wydawało mi się jednak, że raczej nie będę tego dnia potrzebny - przyznał nasz rozmówca.
Zwycięzca tegorocznej edycji Ligi Mistrzów szukając przyczyn rozluźnienia kolegów w trzecim secie wskazuje przede wszystkim dłuższą przerwę po drugiej partii, która po całym sezonie funkcjonowania w polskiej lidze, pojawiła się również w rozgrywkach mistrzostw świata. - Czasem ta dziesięciominutowa przerwa działa na nas niezbyt dobrze. Podobnie było w spotkaniu z Kubą. To jest takie trochę wyjście z meczu, co wcale nie jest przyjemne. Ja tego bardzo nie lubię - podkreślił. - Mogę zrozumieć, że są pewne potrzeby związane z reklamą czy wiadomościami, które emitowane mogą być w tym czasie w telewizji, ale dla samej siatkówki i zawodników nie jest to dobre rozwiązanie - przekonywał po wygranym ostatecznie 3:1 meczu z Tunezją.
Grozer, który dwa lata występował w PlusLidze, wielokrotnie podkreślał, że granie w siatkówkę w naszym kraju to czysta przyjemność, dlatego chętnie tu wraca. Teraz na Śląsku czuje się znakomicie. - Bardzo lubię grać w Katowicach. Wydaje mi się, że mój pierwszy mecz w waszym kraju rozgrywałem właśnie w Spodku, również z reprezentacją. To było wspaniałe przeżycie. Za każdym razem jest naprawdę miło - stwierdził w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl.
Niemcy z sześcioma punktami na koncie plasują się aktualnie na drugim miejscu w grupie B mistrzostw świata. W sobotę czeka ich ważny mecz z Finlandią, który decydować może nie tylko o końcowej lokacie w stawce, ale też szansach na powodzenie w dalszej części mundialu. - Myślę, że stać nas na najlepszą szóstkę. Jesteśmy tu po to, by walczyć o medale. Wiem, że w mistrzostwach startuje wiele mocnych zespołów i wszystko może się zdarzyć, ale mam nadzieję, że dojdziemy daleko. Najpierw musimy się jednak skupić na pierwszej rundzie. Pójdzie przyjdzie kolej na następną. Chcemy iść mecz po meczu, a nie wybiegać gdzieś dalej w przyszłość - podsumował reprezentacyjny atakujący.
Z Katowic dla SportoweFakty.pl,
Marcin Olczyk