Po pierwszym turnieju w Kapsztadzie Biało-Czerwone miały spory niedosyt, bo liczyły na znacznie więcej niż szóstą lokatę. Grupowa porażką z Kenią, przegrany mecz o piąte miejsce z Tajlandią, a nade wszystko strata dwóch zawodniczek: Natalii Pamięty i Ilony Zaiszliuk, sprawiły, że w drużynie było sporo sportowej złości przed startem drugiego z turniejów, również rozgrywanego w RPA.
Tę sportową złość było widać już w pierwszym meczu fazy grupowej, gdzie Polki po raz kolejny zmierzyły się z drużyną Samoa. Podobnie jak przed tygodniem, tak i teraz, to podopieczne Janusza Urbanowicza były zdecydowanymi faworytkami. Zaczęło się jednak nerwowo, bo zawodniczki z Oceanii zaskoczyły naszą drużynę i po efektownym rajdzie Siluando Lafai zdobyła pierwsze przyłożenie, a po chwili Saelua Lealua udanie podwyższyła i Samoanki wyszły na prowadzenie 7:0.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak został legendą. Niebywałe, co stało się na drugi dzień
Na szczęście okazało się ono ich ostatnim w tym meczu. Polki bardzo szybko odpowiedziały, a będąca w świetnej formie Oliwia Strugińska przebiegła z piłką niemal przez całe boisko i zdobyła pierwsze przyłożenie dla „Biało-Czerwonych”. Udanym kopem do remisu doprowadziła Julia Druzgała i wszystko wróciło na właściwe tory. Jeszcze przed zmianą połów, drugą „piątkę” dorzuciła Hanna Maliszewska, udanie z podstawki kopnęła Druzgała i na przerwę Polki schodziły przy prowadzeniu 14:7.
W drugiej części gry nasz zespół prezentował się już bez zarzutu i pewnie rozprawił się z rywalkami. Kolejna przyłożenia zaliczały Strugińska (która jeszcze dwukrotnie meldowała się w polu punktowym ekipy z Samoa), Druzgała i Martyna Wardaszka. Polki wygrały 36:7, udanie zaczynając rywalizację.
W drugim spotkaniu w grupie rywalkami Polek była drużyna RPA, która wcześniej pokonała Samoa 45:5. Wygrany zespół awansował do półfinałów, przegranym zostawała walka o piątą lokatę w turnieju. Niestety dla „Biało-Czerwonych” w starciu z gospodyniami wyraźny był brak Pamięty i Zaiszliuk, czyli zawodniczek, które śmiało można nazwać liderkami.
Już pierwsza połowa to dominacja kadry RPA. Choć do przerwy prowadziła tylko 12:0, co mogło dawać nadzieję, że obraz gry się jeszcze zmieni. Nic takiego jednak nie nastąpiło, wręcz przeciwnie, ekipa z Afryki grała z niesamowitą pasją i dopingowana przez swoją publiczność zdobywała kolejne przyłożenia. Ostatecznie Polki przegrały 0:43 i ponownie przyszło im walczyć o miejsca 5-8. Jedynym pocieszeniem był fakt, że tym samym zapewniły sobie miejsce w czołowej „8” klasyfikacji generalnej i bilety do Krakowa, niezależnie od wyników sobotnich spotkań.
W pierwszym z meczów w walce o piątą lokatę Polki mierzyły się z Argentyną. Przed tygodniem zespół z Ameryki Południowej dotarł aż do finału, gdzie uległ Kenijkom, ale teraz dość niespodziewanie przegrał z Czeszkami i tym razem nie mógł bić się o najwyższe cele. Mimo to widać było, że Argentynki to drużyna wysokiej klasy. Nasze rywalki zaczęły mocno, nieco stłamsiły fizycznie „Biało-Czerwone” i dość szybko zaliczyły dwa przyłożenia.
Podopieczne Janusza Urbanowicza dopiero w końcówce pierwszej części gry złapały odpowiedni rytm i po dobrej akcji Julii Druzgały oraz długim sprincie Martyny Wardaszki zdołały wpaść z piłką na pole punktowe. Do przerwy Argentyna prowadziła 10:5, ale sprawa zwycięstwa w dalszym ciągu pozostawała otwarta.
Niestety druga część gry zaczęła się od niepotrzebnych strat naszej drużyny i dwóch kolejnych przyłożeń Argentynek, które po akcji Marii Brigido wyszły na prowadzenie 22:5, by chwilę później dorzucić kolejne siedem „oczek”. To w praktyce rozstrzygnęło o losach spotkania. Choć przed końcem meczu Oliwia Krysiak zdobyła drugie przyłożenie dla „Biało-Czerwonych”, a Druzgała celnym kopem z podstawki ustaliła wynik spotkania na 29:12 dla drużyny z Ameryki Południowej. Polkom został mecz o miejsce siódme, w którym naszymi rywalkami były Ugandyjki.
Bardzo zmęczone turniejem Biało-Czerwone nie potrafiły już wykrzesać z siebie zbyt wiele w meczu o siódme miejsce i niestety gładko przegrały to spotkanie 0:39, kończąc turniej w Kapsztadzie na ósmej pozycji. Teraz Polki mają kilka tygodni, żeby wrócić do odpowiedniej dyspozycji, wyleczyć urazy i w stolicy Małopolski, przed własną publicznością, zaprezentować cały swój potencjał.
W finale zmierzyły się ekipy Kenii i RPA. W starciu dwóch afrykańskich drużyn lepsze okazały się Kenijki, które wygrały 17:0. Oprócz finalistek w turnieju w Krakowie w dniach 11-12 kwietnia zobaczymy również Kolumbijki, Argentynki, Czeszki, Tajki, Ugandyjki i Polki.
W turnieju męskim doszło do sporych przetasowań. W finale spotkała się Portugalia z Niemcami, a minimalnie lepsi okazali się rugbiści z Półwyspu Iberyjskiego, wygrywając 12:7. Trzecie miejsce wywalczyła Kanada, która w decydującym spotkaniu pokonała uczestników igrzysk olimpijskich - Japonię 28:15. Nieoczekiwanie dopiero piąte miejsce zajęli Samoańczycy, którzy przed rokiem występowali jeszcze o poziom wyżej w HSBC SVNS. Negatywnie zaskoczyli również Chilijczycy – zwycięzcy sprzed tygodnia uplasowali się na siódmym miejscu. Bilety do Krakowa, poza wymienionymi zespołami zapewniły sobie również w sobotę Tonga oraz Madagaskar.
Tabela rywalizacji kobiet po dwóch turniejach:
1. Kenia 40 pkt
2. RPA 34
3. Argentyna 30
4. Kolumbia 30
5. Czechy 22
6. Tajlandia 22
7. Polska 16
8. Uganda 14
--
9. Belgia 8
10. Hongkong 6
11. Samoa 4
12. Meksyk 2
Tabela rywalizacji mężczyzn po dwóch turniejach:
1. Niemcy 34 pkt
2. Kanada 34
3. Portugalia 32
4. Chile 28
5. Samoa 26
6. Japonia 20
7. Madagaskar 14
8. Tonga 13
---
9. Uganda 10
10. Gruzja 8
11. Hong Kong 7
12. Brazylia 2