Reprezentacja Polski nie oddała dotychczas niepokonanej Argentynie ani jednego seta, ale w trzecim Polacy musieli się bardzo namęczyć, żeby wygrać.
- Mecz był podobny do tego z Iranem. Pierwsze dwa sety wygraliśmy gładko i kontrolowaliśmy sytuację. W trzeciej partii znów mieliśmy "nerwówkę", którą na szczęście wytrzymaliśmy. To dla nas bardzo ważne, że udało się zakończyć spotkanie w trzech setach, bo mamy tu jeszcze sporo spotkań przed sobą - przyznał po meczu Mateusz Bieniek.
Od pierwszego gwizdka podopieczni trenera Stephane'a Antigi naskoczyli na przeciwników i zdominowali ich w każdym elemencie. Dopiero w trzeciej partii Argentyńczycy byli w stanie ułożyć sobie grę.
- Wiedzieliśmy, że musimy mocno zacząć, cieszyć się z każdej akcji i celebrować nasze punkty, żeby stworzyć na boisku dobrą atmosferę. To się udało i bardzo się cieszę z tego powodu - powiedział środkowy, którego zagrywki sprawiały ogromne problemy argentyńskim przyjmującym i walnie przyczyniły się do zwycięstwa.
- Staram się w polu serwisowym jak mogę. Z Iranem zagrywki mi nie wychodziły, tym razem coś się zmieniło. Mówiąc szczerze, nie wiem, czym jest to spowodowane, ale najważniejsze jest to, że w meczu z trudnym rywalem serwis do mnie wrócił. Mam nadzieję, że z Rosją również będzie na optymalnym poziomie - stwierdził zawodnik.
I on, i Karol Kłos zagrali świetne spotkanie z podopiecznymi trenera Julio Velasco, brylowali w bloku, a zwłaszcza w ataku. - To wszystko zasługa Grześka Łomacza. Tak wystawiał nam piłki, że zazwyczaj w ogóle nie było bloku, więc wyrazy uznania dla niego - skromnie podsumował Bieniek.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
[color=black]ZOBACZ WIDEO Kantor i Łosiak: Czuliśmy się mocni. To rozczarowanie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)