Polki w składzie Monika Ciaciuch, Maria Springwald, Agnieszka Kobus i Joanna Leszczyńska do finału A olimpijskiej rywalizacji weszły z repasaży. Prezentowały się jednak na tyle dobrze, że były stawiane w gronie kandydatek do medali.
Nasza czwórka podwójna nie zawiodła pokładanych w niej nadziei i w biegu finałowym pokazała przepiękną walkę. Polki od początku narzuciły bardzo wysokie tempo i odskoczyły o ponad dwie sekundy nawet faworyzowanym Niemkom.
- Nigdy nie miałyśmy super finiszu, więc postanowiłyśmy zagrać va banque, zaryzykować. Tak zrobiłyśmy i opłaciło się. Trener powiedział nam, że mamy popłynąć po złoto i moim zdaniem właśnie dzięki tym jego słowom wywalczyłyśmy brąz - mówiła szczęśliwa Kobus.
Polka zdradziła, że na samym początku rywalizacji doszło do zdarzenia, które mogło bardzo drogo kosztować naszą osadę. - Po 300 metrach Monice wypadło z ręki wiosło. Powiedziałam wtedy "opanuj, przepływ". Musimy mieć przepływ energii, robić wszystko razem. Ona fenomenalnie złapała to wiosło w następnym chwycie i udało się wyjść z tej sytuacji. W kamerach nie było tego widać, ale moment był dla nas trudny - opowiadała. - O dziwo nie przestraszyłam się w tym momencie, wydałam odpowiednią komendę i płynęłyśmy dalej.
ZOBACZ WIDEO Rio 2016: Mamy kolejny medal! Brąz polskiej czwórki (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Przepływ to termin, którego polska czwórka podwójna nauczyła się od Bogumiła Łyszkowskiego, który pomagał im w mentalnym przygotowaniu się do zawodów. - Oznacza tyle, że każda z nas ma działać na korzyść pozostałych, a nie dla siebie. W łódce użyłam tego zwrotu po raz pierwszy, ale Monika złapała, o co mi chodzi - powiedziała Kobus.
Biało-Czerwone bardzo długo utrzymywały wysokie tempo i jeszcze na 300 metrów przed metą były na prowadzeniu. W końcu zostały jednak dopadnięte przez Niemki i Holenderki. Zwycięstwo było blisko, ale brązowe medale też bardzo cieszą polską osadę.
- Do mnie jeszcze nie dociera, że jestem medalistką olimpijską. Medal wisi na mojej szyi i mi ciąży. Choć nie, to nie jest ciężar. Do złota zabrakło niewiele, ale przecież nie będziemy płakać, bo to jest nasz sukces. Kiedy robi się taki wynik, nie czuje się zmęczenia. Mówiłam o tym dziewczynom i tak właśnie było. Po minięciu linii mety byłyśmy jak nowo narodzone. Jednak pewnie za chwilę uderzy nas zmęczenie - mówiła Joanna Leszczyńska.
- Medal jest ciężki, ale piękny. Będę go strzec jak oka w głowie. Nikomu nie oddam - podkreśliła Leszczyńska.
Grzegorz Wojnarowski z Rio de Janeiro
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": łyżka dziegciu w beczce miodu (źródło TVP)
{"id":"","title":""}