Środkowa kobiecej reprezentacji USA Brittney Griner chce pojedynkować się jeden na jednego z centrem Amerykanów DeMarcusem Cousinsem. Obydwie kadry mieszkają w Rio de Janeiro na zacumowanym u wybrzeża statku "Silver Cloud". Mają więc czas, aby wymieniać doświadczenia lub po prostu sobie dogryzać.
- Marzę o tym, żeby wyjść z nim na boisko i zagrać jeden na jednego. Jest dla mnie jak starszy brat, ale nie patyczkujemy się, kiedy rozmawiamy ze sobą - powiedziała mierząca 203 cm środkowa Phoenix Mercury, która w 2014 i 2015 wybrana została najlepszym obrońcą ligi WNBA.
- Za każdym razem, gdy mnie widzi, mówi mi, że jestem do niczego. Obiecuje, że skopałaby mi tyłek. Gadamy tak do siebie oczywiście dla jaj, ale chyba faktycznie chce ze mną zagrać. Brittney jest niesamowitą osobą - dodał Cousins, center Sacramento Kings, który w zeszłym sezonie NBA zaliczał średnio 26 punktów i 11 zbiórek w meczu.
Problem stanowi tylko brak boiska koszykarskiego na pokładzie "Silver Cloud" i różny harmonogram treningów i meczów obu reprezentacji.
- Jestem na to gotów. Niech weźmie tylko kamerę, aby wszyscy mogli zobaczyć jak zostanie upokorzona - obiecuje Cousins.
Griner (203 cm) ustępuje Cousinsowi (211 cm) zarówno pod względem wzrostu, jak i siły fizycznej. Jest też zdecydowanie gorzej wyszkolona technicznie, więc środkowy kadry USA na starcie jest ogromnym faworytem takiego pojedynku. Ambicja Griner i fakt, że ich słowne potyczki wyszły teraz na jaw, sprawiają, że raczej tylko kwestią czasu jest kiedy do niego dojdzie.
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Hedwig: Liczyłem na lepszy rezultat (źródło TVP)
{"id":"","title":""}