Ojcowie i synowie w Rajdzie Dakar. Nietypowa sytuacja z udziałem Polaków

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Aron Domżała
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Aron Domżała

Duet ojciec i syn na trasie rajdu? To nie zdarza się zbyt często. Tymczasem w najbliższym Dakarze ponownie zobaczymy w akcji Arona Domżałę w parze z Maciejem Martonem. Zmierzą się oni z rodzicami - Maciejem Domżałą i Rafałem Martonem.

Ojcowie często zarażają synów motoryzacyjną pasją. Rzadko jednak zdarza się, by dwóch ojców i dwóch synów stworzyło zespół rajdowy i wspólnie podjęli jedno z najtrudniejszych wyzwań w świecie motosportu. W zbliżającym się Rajdzie Dakar już po raz drugi swoich sił spróbują Aron Domżała z Maciejem Martonem oraz ich ojcowie Maciej Domżała i Rafał Marton. Oba duety zdecydowały się na start w klasie UTV (SxS).

Przed rokiem, debiutujący w Dakarze, za kierownicą Toyoty Hilux Aron Domżała oraz pilotujący go Maciej Marton radzili sobie doskonale. Jechali w pierwszej dziesiątce, jednak ich przygodę przerwała mgła. Samochód polskiego zespołu utknął w takim miejscu, że wyciągać musiał go ciężki, wojskowy śmigłowiec.

Czytaj także: Pit-stop w stanie nieważkości

- Zakończenie mojego debiutanckiego Dakaru było dla mnie trudne, jednak już w samolocie powrotnym z Peru myślałem tylko o kolejnym starcie oraz o tym jak mogę się do niego najlepiej przygotować. Skala trudności tych zawodów powoduje, że wspinamy się na swoje fizyczne oraz mentalne wyżyny, a to uzależnia - powiedział kierowca.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"

W tym roku obie załogi zgłosiły się do rywalizacji w klasie SxS (Side by Side). Są to lekkie pojazdy terenowe w Polsce znane jako UTV. Kategoria ta bardzo rozwinęła się w ostatnich latach i startuje w niej wielu szybkich zawodników, którym mniejsza bariera finansowa pozwoliła na ściganie się na najwyższym poziomie. W tegorocznym Dakarze lista startowa SxS była ograniczona do 50 pojazdów i zapełniła się błyskawicznie.

- Zmieniliśmy klasę głownie z chęci wystartowania konkurencyjnym pojazdem pozwalającym walczyć o najwyższe lokaty. Zakupiliśmy dwa Can-Am'y ze stajni South Racing, która wygrała dwa ostatnie Dakary. Dzięki temu wystawiamy w pełni polski zespół, który ma szanse powalczyć o dobry wynik. Start dwoma bliźniaczymi autami będzie bardzo pomocny, ponieważ w razie awarii, nasze załogi będą mogły sobie pomagać - dodał Domżała junior.

Zespół jest bardzo pozytywnie nastawiony i dobrze przygotowany. Synowie Can-Am'em startowali tylko w Maroku, ale byli bardzo konkurencyjni w pojedynku z doświadczonymi rywalami. Do nawigowania w nowym typie pojazdu, bez przedniej szyby musiał przywyknąć jednak Maciej Marton.

- Trzeba trochę mocniej trzymać roadbook i uważać by nie wywiało karty drogowej. Muszę też przyzwyczaić się do zamkniętego kasku, ale z drugiej strony mamy lżejsze koła, więc wymiana przebitych opon jest przyjemniejsza - komentował z uśmiechem. Młody nawigator jako jedyny miał już okazję ścigać się w Arabii Saudyjskiej. Podczas Hail Baja w 2013 roku zajął pierwsze miejsce.

Przed rokiem, podczas gdy synowie rywalizowali w klasie T1, pojazd UTV wybrali ojcowie. Odnieśli mały sukces, bo byli najdłużej pozostającą w stawce załogą awaryjnego Polarisa. Nie zdołali jednak dotrzeć do mety. Powrót na start w tym samym składzie nie był oczywisty. - Planowałem wystartować w Dakarze tylko raz, ale lubię podróżować po świecie i skusiła mnie Arabia Saudyjska, której jeszcze nie miałem okazji odwiedzić. Nie zdecydowałbym się na kolejny start w tym samym kraju - mówił Maciej Domżała.

Zdaniem Rafała Martona, najbardziej doświadczonego członka zespołu, Can-Am Maverick daje większe szanse na ukończenie rajdu i dobry rezultat. - Uważam, że jest bez porównania lepszym pojazdem. Wiem co mówię, bo w Can-Amie X3, w ostatnich latach zdobyłem dwa tytuły mistrzostw Polski, a w tym roku również mistrzostwo Europy - skomentował.

- To będzie już trzeci kontynent, na którym będę ścigać się w Dakarze. Przez lata zgubiłem tremę startową. Wiem czego mogę się spodziewać. Są oczywiście trudne dni, kiedy przyklęka się na jedno kolano i jest naprawdę ciężko, ale te trudności są elementem rywalizacji. Tymczasem Arabia Saudyjska jest wielką niewiadomą. Liczę, że te tereny będą dużo bardziej rajdowe, a ściganie się po tej pustyni da nam znacznie więcej przyjemności niż ostatnia edycja w Peru, gdzie kilka razy mijaliśmy te same miejsca, tylko w różnych kierunkach - dodał Marton senior.

Czytaj także: Rafał Sonik chwali zmiany w Rajdzie Dakar

Załoga ojców na zbliżający się Dakar ma prosty cel: dotarcie do mety. Synowie stawiają sprawę jasno. Chcą powalczyć o miejsce w czołówce. - Czujemy, że jesteśmy w dobrej formie, mamy konkurencyjny samochód oraz bardzo dobry zespół. Na papierze mamy wszystko na bardzo dobry wynik, ale Dakar to jest super maraton, a nasz zeszłoroczny start pokazał że nawet ostrożna jazda nie gwarantuje dotarcia do mety i musimy zachować dużo pokory. Nasz plan jest prosty, damy z siebie wszystko. Powalczymy o najwyższe lokaty, ale aby móc ukończyć Dakar, a tym bardziej na wysokiej pozycji jest potrzebna jeszcze szczypta szczęścia - zakończył Aron Domżała.

Źródło artykułu: