Nawigacja na piaskach najbardziej suchej pustyni świata nigdy nie była prosta, a Rafał Sonik miał tym razem dodatkowe utrudnienie - musiał znaleźć drogę w gąszczu śladów zrobionych przez błądzących motocyklistów.
– Każdy popełniał błędy. Nawet chilijscy motocykliści, jak Pablo Quintanilla, czy Ignacio Cornejo, którzy na co dzień tu trenują. Znalezienie waypointów w wielu miejscach okazywało się nie lada wyzwaniem - tłumaczy Sonik.
Taka sytuacja stanowiła dodatkowe utrudnienie dla krakowianina. - Startuję za większością motocyklistów, a na tak rozległych przestrzeniach nie mam szans ich dogonić. Dlatego często, kiedy zbliżałem się do waypointa natykałem się na labirynt śladów, pozostawionych przez zawodników, którzy błądzili, próbując zaliczyć niezbędny punkt. Było ciężko, ale również pięknie, więc trudno abym nie był zadowolony. Właśnie dla takich etapów lubię wracać na Atakamę - zakończył.
Lider Pucharu Świata zgodnie z oczekiwaniami, ponownie uzyskał najlepszy czas w klasie i za półmetkiem rywalizacji jest na dobrej drodze, by napisać nowy rozdział w historii. Jeszcze nigdy, w żadnej klasie, zawodnik spoza Ameryki Południowej nie wygrał Atacama Rally. Jeżeli polskiemu mistrzowi uda się ta sztuka, zapewni sobie jednocześnie piąty w karierze Puchar Świata FIM.
Na piątek organizator zaplanował długi, liczący 370 kilometrów odcinek specjalny. W sobotę zawodnicy będą mieli do pokonania już "tylko" nieco ponad 100 kilometrów. Wszystko więc wskazuje na to, że ostateczne rozstrzygnięcia zapadną dzień przed metą.
ZOBACZ WIDEO Dziewczyny na medal wróciły do kraju (źródło TVP)
{"id":"","title":""}