- Rafał Sonik musiał zatrzymać się na trasie 5. etapu. Pojawił się problem z silnikiem. Obecnie polski quadowiec oczekuje na pomoc - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.pl Kajetan Cyganik, menedżer zawodnika.
Czwarty i piąty etap w Rajdzie Dakar są tzw. odcinkami "maratońskimi". Zawodnicy nie mogą korzystać z pomocy mechaników, ani dokonywać napraw przy swoich maszynach. Niestety, już w środę pojawiły się pierwsze problemy w quadzie "SuperSonika"
- Mam wyciek oleju spod dekla sprzęgłowego. Najprawdopodobniej jest uszkodzona uszczelka. Jestem na mecie, a przez znaczą część trasy nie byłem pewny czy w ogóle dojadę - mówił na mecie 4. etapu Sonik.
Podczas czwartkowego etapu, do momentu awarii Polak jechał znakomitym tempem. Zajmował trzecią lokatę ze stratą 3 minut do lidera.
"Rafał Sonik, który podczas pierwszego dnia maratonu zmagał się z wyciekiem oleju stanął na trasie czwartkowego odcinka specjalnego po tym, jak wybuchł silnik w jego quadzie. Polaka dzieli od mety 120 km i czeka w tej chwili na pomoc innego zespołu biorącego udział w rajdzie, który zdecyduje się wziąć go na hol i dociągnąć do mety w Uyuni. Tam będzie mógł wymienić silnik, przyjąć karę czasową i w piątek podjąć dalszą rywalizację" - głosi komunikat przesłany mediom przez Rafał Sonik Team.
Piąty etap śmiało można nazwać pogromem faworytów w kategorii quadów. Poza Sonikiem na trasie odcinka specjalnego do Uyuni z powodu awarii maszyn zatrzymywali się Sebastiena Soudaya, Mohamed Abu-Issa oraz dotychczasowy lider rajdu Ignacio Casale.
Zobacz także: Rafał Sonik: na Dakarze rozpętało się piekło, zapamiętam to na zawsze