Łut szczęścia Rafała Sonika

Materiały prasowe / Mateusz Szelc
Materiały prasowe / Mateusz Szelc

Z powodu ulewy pierwszy etap Rajdu Dakar został odwołany. Dla Rafała Sonika, który w ulewnym deszczu pokonał ponad 200 km drogi dojazdowej do startu odcinka, decyzja organizatorów okazała się szczęśliwa.

W tym artykule dowiesz się o:

- Z powodu ulewnych deszczy, wichur i burz etap został odwołany. Wszyscy zgromadziliśmy się na stacji przed startem odcinka specjalnego, na który nawet nie da się dostać, bo wjazd kilka kilometrów stąd jest zalany wodą - mówił Rafał Sonik chwilę przed tym zanim wyruszył na drogę dojazdową do Villa Carlos Paz.

Organizatorzy trzykrotnie przekładali start oesu, aż w końcu zdecydowali o jego odwołaniu. Wszystko ze względu na to, że nie mogły wystartować helikoptery bezpieczeństwa - warunek rozpoczęcia każdego rajdowego dnia. Tym samym kibice oraz zawodnicy, którzy rwą się już do rywalizacji będą musieli czekać na prawdziwy start zmagań do poniedziałkowego poranka.

Dla Rafała Sonika, który w ulewnym deszczu pokonał ponad 200 km drogi dojazdowej do startu odcinka, decyzja organizatorów okazała się szczęśliwa. - Mój iritrack i GPS zostały kompletnie zniszczone przez wodę, która uszkodziła wewnętrzną instalację elektryczną. Przed chwilą organizator wymieniał mi całe oprzyrządowanie, żeby w ogóle wiedzieć gdzie jestem. Gdybyśmy wystartowali o czasie stałoby się to na odcinku specjalnym - powiedział z ulgą zawodnik ORLEN Team.

Quady i motocykle w jednej kolumnie ruszyły drogą asfaltową w kierunku biwaku w Villa Carlos Paz, skąd w poniedziałek ruszą w kierunku Termas de Rio Hondo. Do pokonania będą mieli 786 km w tym aż 450 km odcinka specjalnego. To będzie start bez rozgrzewki.

Komentarze (1)
avatar
Robert Maciaszczyk
4.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
SŁONIK MYŚLĘ ŻE TY NAWET Z DZIAŁAJĄCĄ INSTALACJĄ NIE BARDZO OGARNIASZ GDZIE JESTEŚ