Walka w tegorocznym Rajdzie Szwecji jest niezwykle wyrównana. Po piątkowym etapie Elfyn Evans miał tylko 0,6 s przewagi nad Takamoto Katsutą. W sobotę Brytyjczyk przez cały dzień utrzymywał prowadzenie w "generalce". Po trzynastym odcinku specjalnym miał już 8,6 s zapasu nad Japończykiem i wydawało się, że kontroluje sytuację. Nic bardziej mylnego.
Evans pokpił sprawę na dwóch ostatnich sobotnich oesach i ostatecznie ten etap Rajdu Szwecji zakończył mając tylko 3,0 s przewagi nad Katsutą. - Straciłem tył samochodu, uderzyłem w bandę i rajdówka mi zgasła. To nie było idealne - powiedział kierowca Toyoty po ostatnim oesie.
- Chcę ukończyć ten rajd! Musimy porozmawiać wraz z szefami Toyoty. Jestem bardzo spragniony zwycięstwa, ale w pierwszej kolejności muszę dojechać do mety. Muszę być sprytny, nie mogę przesadzić z ryzykiem - stwierdził z kolei Katsuta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny
Tyle że kierowcy Toyoty wcale nie mogą być pewni, że Rajd Szwecji okaże się ich wewnętrznym pojedynkiem. Ścisk w klasyfikacji jest bowiem spory. Na trzecie miejsce w klasyfikacji po sobotnim etapie awansował Thierry Neuville. Aktualny mistrz świata ma 6,3 s straty do lidera. Nieco z tyłu pozostał Ott Tanak (+12,8 s).
Na 35. miejsce w klasyfikacji generalnej zawodów awansował Michał Sołowow. Biznesmen-rajdowiec poprawił swój wynik względem piątku aż o dziesięć lokat.
Sołowow w Rajdzie Szwecji jest równocześnie klasyfikowany w kategorii WRC2 Masters, którą stworzono z myślą o starszych kierowcach. W niej 62-letni biznesmen zajmuje drugą pozycję. Ma 1 minutę i 35 sekund straty do 56-letniego Alexandra Villanuevy. Dzień wcześniej ta różnica była bardziej znacząca (2 minuty i 45 minut), co tylko pokazuje, jak udany etap ma za sobą najbogatszy Polak.
W niedzielę załogi WRC mają do pokonania tylko trzy odcinki specjalne. Zwycięzca zawodów powinien być znany ok. godz. 13.