"Kolesiostwo". Nie bała się mocnych słów o tym, co dzieje się w tej dyscyplinie

Instagram / oficjalny profil / Weronika Zielińska-Stubińsk
Instagram / oficjalny profil / Weronika Zielińska-Stubińsk

Podnoszenie ciężarów w naszym kraju pikuje w dół. Po raz kolejny już suchej nitki na związku nie zostawiła Weronika Zielińska-Stubińska. Nasza mistrzyni Europy szybko wskazała największy problem polskich ciężarów.

W tym artykule dowiesz się o:

- Może to dużo powiedziane i to mocne słowo, ale uważam, że kolesiostwo - przyznała Weronika Zielińska-Stubińska w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".

- Nie daje się możliwości rozwoju zawodnikom, którzy rzeczywiście chcą pracować i nie wynagradza się tych, którzy rzeczywiście osiągają wyniki, a bazuje się na prywatnej sympatii - dodała.

26-latka od lat wojuje z Polskim Związkiem Podnoszenia Ciężarów. Dyskryminowana przez trenera, skreślona z listy na MŚ, walcząca z depresją - wszystko po to, żeby po roku odrodzić się niczym feniks z popiołów sięgając w lutym 2024 roku po tytuł mistrzyni Europy w kategorii do 81 kilogramów.

ZOBACZ WIDEO: Marcin Gortat zdradza, w jakim stanie zobaczył tatę. "Tak wygląda życie"

Na sposób wojny o swoją karierę wybrała media. To tutaj uderzyła w związek i trenera. To w nich opowiadała głośno, żeby wyszarpać to, co jej się należało. Efekt jest taki, że teraz jest naszą ostatnią nadzieją na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Istnieje bowiem duże ryzyko, że po raz pierwszy od 1948 roku nie będziemy mieli żadnego reprezentanta na tej imprezie jeżeli chodzi o podnoszenie ciężarów.

Zielińska-Stubińska przyznała, że związek nie idzie z postępem, nie daje się szans młodym trenerom. Odrzuca się nowinki technologiczne i działania poparte badaniami na rzecz doświadczenia, które jej zdaniem nie wystarcza.

- Kolejnym problemem związku jest to, że wszyscy chcą się nachapać pieniędzy, a mało kto chce naprawdę pracować i się dzielić, współpracować - przyznała otwarcie.

Nasza mistrzyni nie ma pojęcia jak będzie wyglądała sytuacja w polskich ciężarach, ale też nie ma pojęcia w jakim kierunku pójdzie jej kariera. Ciągle musi walczyć o swoje, a chciałaby się skupić w pełni na treningach i startach.

- Cały czas trwa wojna, ale to walka z wiatrakami. Uważam, że jako najlepsza zawodniczka w Polsce, która trochę podciąga nasze ciężary, powinnam mieć więcej, a przez niektóre układy czy sympatie o wszystko muszę się prosić, podczas gdy inni mają to zapewnione - rzuciła mocno.

Zobacz także:
Czekaliśmy na to pięć lat. Polka mistrzynią Europy
Walczyła ze związkiem i depresją. Rok później została mistrzynią Europy

Komentarze (1)
avatar
zbihaj
18.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mam pomysł. Zmień dziewczyno obywatelstwo na ukraińskie albo niemieckie. Zobaczysz jak zaczną koło ciebie skakać.