Po bezdusznych słowach lekarza rodzina się załamała. Teraz Jagódka Labus pokazuje, że dla niej niemożliwe nie istnieje

Archiwum prywatne / Na zdjęciu Jagódka Labus
Archiwum prywatne / Na zdjęciu Jagódka Labus

- Macie państwo roślinkę – usłyszała matka po urodzeniu córki. Dziewięć lat później Jagódka z Chorzowa odpowiedziała: osiem medali w najważniejszych zawodach pływackich dla niepełnosprawnych dzieci. Teraz toczy ostateczną walkę z paskudną chorobą.

Artrogrypoza, czyli wrodzona sztywność stawów. Po kilku operacjach w Polsce i Niemczech Jagódka może chodzić, ale tylko przy pomocy ciężkich i uciążliwych ortez. Mimo działań wielu lekarzy i wydaniu kilkuset tysięcy złotych pochodzących z kolejnych zbiórek, stan dziewięciolatki wciąż jest bardzo poważny. Nie chodzi tylko o komfort poruszania się, ale także potężny ból po kolejnych złamaniach kości udowej.

Mała chorzowianka nie chce już słyszeć o tym, co jej matka usłyszała od lekarki. Pokazuje, że jest silniejsza od choroby i bezduszności otaczającego ją świata.

Wbrew wszystkiemu

- Kolejne operacje polegały głównie na wymianach blaszek zapewniających siostrzenicy stabilność. Wraz ze wzrostem kości, potrzebne były kolejne zabiegi. Mimo tego Jagódka wciąż nie może chodzić o własnych siłach - tłumaczy Anna Bogdał, ciocia Jagódki, która zaangażowała się w pomoc siostrzenicy tworząc kolejne akcje pomocowe i zbiórki.

Ortezy, w których porusza się Jagódka potwornie uciskają i ranią małe nóżki. - W jej oczach widzę ból. Nie mówi tego, ale matka wie takie rzeczy. Widzę bój, który toczy sama ze sobą. Każdego dnia powrót ze szkoły oznacza dla niej ogromną ulgę, bo może w końcu zdjąć ortezy. Pozbywa się ciężkiego balastu, bo w ortezach chodzi jak na szczudłach - tłumaczy Mieczysława Labus, mama Jagódki.

Polskie i światowe legendy sportu - rozpoznajesz je na zdjęciach? >>

Dziewięciolatka przez swój styl życia zaprzecza nie tylko nieprzemyślanym słowom lekarza, ale także sile choroby. Jagódka wygrała już m.in. w V i VI Ogólnopolskich Integracyjnych Zawodach Osób Niepełnosprawnych. Wywalczyła też drugie miejsce na Mistrzostwach Polski Juniorów i Juniorów Młodszych.

Woda i zawody pływackie to drugie życie Jagódki. Odskocznia od niezwykle bolesnych problemów, które czekają ją po wyjściu z basenu.

Gwiazdka z nieba

Dla Jagódki zbliżające się Święta Bożego Narodzenia mogą być najważniejszymi w dziewięcioletnim życiu. - Sprawne nogi, bez ortez, to spełnienie największego marzenia. Dla mojej małej dziewczynki, która przez lata walczyła z bólem to jak gwiazdka z nieba. Niektóre dzieci w jej wieku marzą o nowinkach elektronicznych i innych gadżetach, a Jagoda marzy o możliwości swobodnego poruszania, odstawieniu protez w kąt i zapomnieniu o tym przykrym etapie - tłumaczy matka dziewięciolatki.

Tym, co może zakończyć cierpienia Jagódki jest operacja nóżek w Paley European Institute z oddziałem w Warszawie. - Państwa córka będzie chodziła na wyprostowanych kolanach i nie będzie potrzebować ortez - te słowa usłyszała rodzina, gdy Jagódka była na konsultacji u doktora Paleya z USA, jednego z najlepszych specjalistów w dziedzinie ortopedii na świecie.

Dla dziewięciolatki to ostateczna szansa na normalność i życie bez ciągłego bólu.

Razem jesteśmy silniejsi

Na pytanie, skąd zaangażowanie całej rodziny w zdrowie Jagódki, ciocia Anna odpowiada z uśmiechem: - W rodzinie zawsze trzymaliśmy się razem. Jest nas pięcioro rodzeństwa. Niedawno zmarł nasz ojciec, co jeszcze bardziej nas do siebie zbliżyło. Razem jesteśmy silniejsi. Nie mam żadnych wątpliwości, że wygramy walkę o zdrowie dla Jagódki. Jest wspaniała. Zasłużyła na to, aby przez życie przejść o własnych siłach.

Polscy sportowcy w dzieciństwie - rozpoznajesz ich na zdjęciach? >>

Do pełni szczęścia brakuje 370 tys. zł. Ale aby do skutku doszła sama operacja, potrzeba jeszcze "tylko" 150 tys.

- Chcę kiedyś móc powiedzieć "Jagoda, idziemy na spacer!". Chcę zapewnić córeczce to, co inne dzieci mogą mieć już na starcie - przyznaje mama dziewięciolatki.

Komentarze (6)
avatar
WPjestglupie
4.12.2019
Zgłoś do moderacji
5
2
Odpowiedz
Orlen za przejażdżki Robercika zapłacił 100 000 000 zł. Za k**** zachciankę kogoś bez szans na cokolwiek. Lepiej by wyszli dając te 100 baniek na dziecko, które ma szanse normalnie żyć dzięki t Czytaj całość
avatar
Oko Na Maroko
4.12.2019
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
No dalej, dajmy jej szanse normalnie chodzic! Te pare zlotych, mozna sobie odmowic zgrzewki bronkow w piatek, a dla dzieciaka bedzie pomoc